Dzień 2: Satu Mare - Săpânța
Piątek, 27 czerwca 2014 Kategoria Rumunia 2014
Km: | 87.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:16 | km/h: | 16.55 |
Pr. maks.: | 45.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1133kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny
dzień i kolejna pobudka o 8:00 - dziś zamiast budzika mogliśmy usłyszeć ciągłe
krakanie. Noc była spokojna, zasnęłam od razu po położeniu się, nie słyszałam
nawet krzyków z boiska obok, które Maćkowi nie dały spać. Zjedliśmy śniadanie,
zaczęliśmy się pakować i znów w drogę. Kierujemy się na Negrești-Oaș, po drodze
podziwiając góry.
W Negrești-Oaș zatrzymujemy się na małe zakupy. Ludzi jest mnóstwo, mimo że to nie weekend, a i pora jeszcze wczesna. Smarujemy się również kremem z filtrem, bo mimo chmur, to już jesteśmy mocno opaleni.
Po dłuższym postoju jedziemy dalej. Przejeżdżamy przez ciekawą wieś Certeze, w której obserwujemy mnóstwo świeżo wybudowanych, bądź w dalszej budowie domów. Domy te jednak w większości są dwu- bądź trzypiętrowe, z dużymi kolumnami i według mojej opinii - przesadnie zdobione. Odniosłam wrażenie, że każdy chciał mieć dom lepszy od poprzedniego, co niekoniecznie wychodziło estetycznie. Ale to jest tylko moje zdanie :)
A tu jeden budynek, który mi się jednak spodobał.
Jedziemy dalej, a za wioską Huta Certeze droga zaczyna piąć się do góry. I w końcu musiał zacząć się podjazd... Miałam wrażenie, że zrobiłam z 10 kilometrów, a tu dopiero 2 km... Ale trudy podjazdu wynagradzał widok górek, poza tym w końcu kiedyś musiał nastąpić zjazd :)
W końcu dojeżdżamy do Przełęczy Huta (Pasul Huta). Rozdziela ona góry Oaș i Igniși znajduje się na wysokości 587 m.n.p.m. Radzę wcześniej zaopatrzyć się w napoje, bo tam za puszkę coli i małą wodę mineralną zapłaciliśmy 8 lei. Po krótkim odpoczynku ruszamy w dół. Jedziemy już blisko granicy rumuńsko-ukraińskiej, zjazd się skończył, wydaje nam się, że jest lekko z górki, a w najgorszym wypadku prosta droga, a my męczymy się przy pedałowaniu – takie złudzenie.
Jakiejś 5 kilometrów przed miejscowością Săpânța (naszym celem dzisiejszej podróży) zaczepia nas pod sklepem starszy mężczyzna. Okazało się, że mówił w czesko-ukraińsko-rumuńskim języku i opowiadał, że za młodu pracował w Czechach, że jeździł też do polski, bo jego babcia stamtąd pochodziła. Po chwili żegnamy się z mężczyzną i jedziemy do Săpânțy.
Znajdujemy najpierw nocleg na podwórku u jednego gospodarza, który wynajmuje również pokoje. Za nocleg + możliwość skorzystania z prysznicu liczy sobie 30 lei. Cóż, Maćkowi nie chce się więcej szukać czegoś tańszego, więc mówimy, że zostajemy, ale wrócimy za jakąś godzinę, bo najpierw chcemy obejrzeć Cimitirul Vesel, czyli Wesoły Cmentarz.
Wesoły Cmentarz jest bardzo nietypowy, gdyż pamięć o zmarłym oraz jego śmierć są przedstawione w sposób radosny, a nawet żartobliwy. Na Wesołym Cmentarzu dominuje kolor niebieski – tym kolorem pokryte są nagrobki i krzyże. Na krzyżach widnieją zdobione obrazki, czasami dwustronne, pokazujące kim za życia był zmarły (np. pasterz, górnik, cieśla) lub jak spędzał swój wolny czas (np. przy popijawie :)). Na niektórych nagrobkach można było także zaobserwować okoliczność, w jakiej dana osoba zmarła.
Cmentarz naprawdę zrobił na nas wrażenie, za wstęp trzeba zapłacić 5 lei, ale warto i każdemu polecam.
Po zwiedzeniu Wesołego Cmentarza jedziemy do naszego gospodarza, rozbijamy namiot i posilamy się chlebkiem z miodem, który kupiliśmy po drodze.
Dzień następny...
W Negrești-Oaș zatrzymujemy się na małe zakupy. Ludzi jest mnóstwo, mimo że to nie weekend, a i pora jeszcze wczesna. Smarujemy się również kremem z filtrem, bo mimo chmur, to już jesteśmy mocno opaleni.
Po dłuższym postoju jedziemy dalej. Przejeżdżamy przez ciekawą wieś Certeze, w której obserwujemy mnóstwo świeżo wybudowanych, bądź w dalszej budowie domów. Domy te jednak w większości są dwu- bądź trzypiętrowe, z dużymi kolumnami i według mojej opinii - przesadnie zdobione. Odniosłam wrażenie, że każdy chciał mieć dom lepszy od poprzedniego, co niekoniecznie wychodziło estetycznie. Ale to jest tylko moje zdanie :)
A tu jeden budynek, który mi się jednak spodobał.
Jedziemy dalej, a za wioską Huta Certeze droga zaczyna piąć się do góry. I w końcu musiał zacząć się podjazd... Miałam wrażenie, że zrobiłam z 10 kilometrów, a tu dopiero 2 km... Ale trudy podjazdu wynagradzał widok górek, poza tym w końcu kiedyś musiał nastąpić zjazd :)
W końcu dojeżdżamy do Przełęczy Huta (Pasul Huta). Rozdziela ona góry Oaș i Igniși znajduje się na wysokości 587 m.n.p.m. Radzę wcześniej zaopatrzyć się w napoje, bo tam za puszkę coli i małą wodę mineralną zapłaciliśmy 8 lei. Po krótkim odpoczynku ruszamy w dół. Jedziemy już blisko granicy rumuńsko-ukraińskiej, zjazd się skończył, wydaje nam się, że jest lekko z górki, a w najgorszym wypadku prosta droga, a my męczymy się przy pedałowaniu – takie złudzenie.
Jakiejś 5 kilometrów przed miejscowością Săpânța (naszym celem dzisiejszej podróży) zaczepia nas pod sklepem starszy mężczyzna. Okazało się, że mówił w czesko-ukraińsko-rumuńskim języku i opowiadał, że za młodu pracował w Czechach, że jeździł też do polski, bo jego babcia stamtąd pochodziła. Po chwili żegnamy się z mężczyzną i jedziemy do Săpânțy.
Znajdujemy najpierw nocleg na podwórku u jednego gospodarza, który wynajmuje również pokoje. Za nocleg + możliwość skorzystania z prysznicu liczy sobie 30 lei. Cóż, Maćkowi nie chce się więcej szukać czegoś tańszego, więc mówimy, że zostajemy, ale wrócimy za jakąś godzinę, bo najpierw chcemy obejrzeć Cimitirul Vesel, czyli Wesoły Cmentarz.
Wesoły Cmentarz jest bardzo nietypowy, gdyż pamięć o zmarłym oraz jego śmierć są przedstawione w sposób radosny, a nawet żartobliwy. Na Wesołym Cmentarzu dominuje kolor niebieski – tym kolorem pokryte są nagrobki i krzyże. Na krzyżach widnieją zdobione obrazki, czasami dwustronne, pokazujące kim za życia był zmarły (np. pasterz, górnik, cieśla) lub jak spędzał swój wolny czas (np. przy popijawie :)). Na niektórych nagrobkach można było także zaobserwować okoliczność, w jakiej dana osoba zmarła.
Cmentarz naprawdę zrobił na nas wrażenie, za wstęp trzeba zapłacić 5 lei, ale warto i każdemu polecam.
Po zwiedzeniu Wesołego Cmentarza jedziemy do naszego gospodarza, rozbijamy namiot i posilamy się chlebkiem z miodem, który kupiliśmy po drodze.
Dzień następny...