blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Dzień 3: Săpânța - Vișeu de Sus

Sobota, 28 czerwca 2014 Kategoria Rumunia 2014
Km: 81.57 Km teren: 0.00 Czas: 05:17 km/h: 15.44
Pr. maks.: 50.90 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 937kcal Podjazdy: 640m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj budzik nastawiony już standardowo na 8:00, chociaż już wcześniej nie spaliśmy, bo koło namiotu szczekał nam pies, piały koguty, świnie chrumkały, a właściciel palił ognisko, którego dym dość intensywnie było czuć. Po 1,5h wolnego zbierania się (pakowanie sakw jest najgorsze!) żegnamy gospodarzy i kierujemy się na Sighetu Marmației.
Praktycznie zaraz wyrastają góry, a co za tym idzie - podjazdy. Droga pnie się w górę, jest ciężko, nogi nas bolą, poza tym mam zwykłe sandały na nogach i stopy co chwilę odrywają mi się od pedałów. Wniosek z tego taki, że muszę zainwestować w sandały z SPD. Dzięki sandałom na pewno jest przewiew, a temperatura dziś wysoka.
Widoki za to piękne, wszędzie zielono, pełno drzew.







Po jakimś czasie wyjeżdżamy z lasu i ukazuje nam się widok na góry, pięknie jest...



Po trudach podjazdu w końcu przyszedł czas na zjazd do Petrovy, piękne widoki i kilka ostrych zakrętów.



W Leordina zatrzymujemy się na "obiad". Kupujemy chleb, ser, pomidory i jogurty i mamy małą ucztę przed sklepem. Pani ze sklepu bardzo miła, pytała się, czy jesteśmy z Polonii i czy robimy tour :) W ogóle wzbudzamy sensację wśród ludzi, wszyscy się na nas gapią.

Po zjeździe pojawiła się przy nas rzeka Vișeu, po drodze zauważamy też nad nią długi most na stalowych linach. Taka mała i zwykła rzecz, a cieszy :)







W końcu dojeżdżamy do Vișeu de Sus i tam szukamy campingu. Ludzie sami podchodzą i starają się pomóc, gdy widzą, że pochylamy się nad mapą i czegoś szukamy. W końcu jakimś cudem trafiamy na Pensjonat Agnes, chociaż nawet z pomocą znaków ciężko było tam trafić. Bez problemu możemy rozbić namiot. W porównaniu z poprzednimi noclegami to płacimy sporo, bo 35 lei, ale mamy do dyspozycji łazienkę z prysznicem i stół z krzesłami, gdzie możemy się spokojnie rozłożyć. Dogadać się idzie również bez problemu, bo obsługa mówi i po niemiecku, i po angielsku.
Maciek idzie po małe zakupy, a ja rozbijam namiot.



Maciek wraca w ogromną połówką arbuza, kupujemy również rumuńskie piwo (Ursus i Timișoreana) i nastaje czas na zasłużony odpoczynek :)





Dzień następny...




komentarze
Tej zielonej skóry w arbuzach się nie je!!!! Gość - 17:38 wtorek, 16 września 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum