Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 177.26 km (w terenie 50.00 km; 28.21%) |
Czas w ruchu: | 10:32 |
Średnia prędkość: | 16.83 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.10 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 35.45 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Paprocany
Wtorek, 29 marca 2011
Km: | 63.19 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 19.34 |
Pr. maks.: | 45.10 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj żal byłoby nie skorzystać ze słoneczka, zwłaszcza, że wcześnie kończyłam pracę. Tym razem telefon do Dawida, czy da radę gdzieś wyskoczyć, bo ostatnio to jeździliśmy w tamtym roku. Udało nam się zgrać, więc pierwszy wspólny wypad w tym roku za nami. Przed 15 spotkaliśmy się w parku Kościuszki i skierowaliśmy się na Dolinkę. Tamtędy przez las do Piotrowic, potem Podlesie, Wilkowyje, Mąkołowiec i na Paprocany. Tam chwilka przerwy na picie i batoniki.
Nad jeziorkiem super ciepło i przyjemnie, ale trzeba było się zbierać w drogę powrotną. Powrót trochę zmodyfikowany, bo ścieżkami rowerowymi przez Tychy i znowu przez Mąkołowiec, Wilkowyje, Podlesie, Piotrowice i na Ligotę. Tam Dawid się odłącza, ja po drodze jeszcze spotykam Grania i Kubę. Chwila rozmowy i w drogę do domu.
Muszę przyznać, że wypad bardzo udany, z Dawidem zawsze mi się jakoś lżej jeździ, tempo dostosowane do naszych możliwości i nie trzeba się zbytnio szarpać :)
Nad jeziorkiem super ciepło i przyjemnie, ale trzeba było się zbierać w drogę powrotną. Powrót trochę zmodyfikowany, bo ścieżkami rowerowymi przez Tychy i znowu przez Mąkołowiec, Wilkowyje, Podlesie, Piotrowice i na Ligotę. Tam Dawid się odłącza, ja po drodze jeszcze spotykam Grania i Kubę. Chwila rozmowy i w drogę do domu.
Muszę przyznać, że wypad bardzo udany, z Dawidem zawsze mi się jakoś lżej jeździ, tempo dostosowane do naszych możliwości i nie trzeba się zbytnio szarpać :)
Katowicka Masa Krytyczna
Piątek, 25 marca 2011 Kategoria Masa Krytyczna
Km: | 24.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 13.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj kolejna Katowicka Masa Krytyczna :) Pod teatr podjechałam trochę po 17.30 i właściwie zdziwiłam się ilością rowerzystów, bo trochę nas tam było. Przy generalnym liczeniu na pl. Wolności wyszło 35 rowerzystów.
Na początek jakieś rozmowy, śmiechy itp. O 18:00 zebraliśmy się do zdjęcia i ruszyliśmy w drogę.
Trasa tym razem znowu trochę zmodyfikowana, kółeczko na rondzie, potem zjechaliśmy w Misjonarzy Oblatów, następnie w Stęślickiego, przejechaliśmy przez osiedle i podjechaliśmy pod Silesię, tam kilka kółeczek na małym rondku i z powrotem do centrum, przejazd obok pl. Andrzeja i potem na Kościuszki. Dalej trasa wiodła tak jak zawsze.
Po Masie chwila pogawędek i decyzja o afterze. Po drodze zahaczyliśmy o kebab i skierowaliśmy się do parku. Tam Dziki oczywiście bułeczki, masełko i salami, no i częstował swoim prowiantem :P
Jak już zaczynało się robić późno i zimno, to zaczęliśmy się zbierać, chłopaki skierowali się w stronę Gliwic, a ja z koleżanką do centrum. Po drodze jeszcze spotkałam Wojtasa (o dziwo tym razem nie na rowerze), znów się kuruje po jakimś stłuczeniu :P Znowu chwila pogawędki i już do domu. Także mogę napisać, że Masa udana :)
Na początek jakieś rozmowy, śmiechy itp. O 18:00 zebraliśmy się do zdjęcia i ruszyliśmy w drogę.
Trasa tym razem znowu trochę zmodyfikowana, kółeczko na rondzie, potem zjechaliśmy w Misjonarzy Oblatów, następnie w Stęślickiego, przejechaliśmy przez osiedle i podjechaliśmy pod Silesię, tam kilka kółeczek na małym rondku i z powrotem do centrum, przejazd obok pl. Andrzeja i potem na Kościuszki. Dalej trasa wiodła tak jak zawsze.
Po Masie chwila pogawędek i decyzja o afterze. Po drodze zahaczyliśmy o kebab i skierowaliśmy się do parku. Tam Dziki oczywiście bułeczki, masełko i salami, no i częstował swoim prowiantem :P
Jak już zaczynało się robić późno i zimno, to zaczęliśmy się zbierać, chłopaki skierowali się w stronę Gliwic, a ja z koleżanką do centrum. Po drodze jeszcze spotkałam Wojtasa (o dziwo tym razem nie na rowerze), znów się kuruje po jakimś stłuczeniu :P Znowu chwila pogawędki i już do domu. Także mogę napisać, że Masa udana :)
Lędziny
Czwartek, 24 marca 2011
Km: | 52.60 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:10 | km/h: | 16.61 |
Pr. maks.: | 39.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś z Bartkiem, na 14.30 byliśmy umówieni na Dolince. Cel - przed siebie. Wyszło na to, że pokazywałam mu jak jedzie się do Lędzin terenem, a nie asfaltem (jak on to zwykle robił). Z powrotem chcieliśmy jechać przez Wesołą, ale wybraliśmy nie ten szlak i wróciliśmy w końcu na drogę, którą jechaliśmy w przeciwną stronę. W lasach jeszcze sporo błota, co trochę utrudniało jazdę. Potem odbiliśmy na asfalt, przejechaliśmy przez Murcki, a stamtąd znów na Dolinkę. Po drodze Paderewa i do domu. Myślałam, że dziś znowu godzinna przejażdżka, ale wyszedł taki spontan :)
Uczelnia
Poniedziałek, 14 marca 2011 Kategoria Uczelnia
Km: | 7.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 15.70 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj tylko na uczelnię na jedne laborki, a potem do KZK GOPu. Niestety ostatnio ciężko mi znaleźć czas na rower, a na dworze taka piękna pogoda... :(
Dolina Trzech Stawów
Sobota, 5 marca 2011
Km: | 29.54 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 16.56 |
Pr. maks.: | 37.60 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda dziś znowu ładna, więc żal było nie skorzystać i wyjść na rower. Zbieranie się jednak szło mi bardzo opornie, jakoś samej nie chciało mi się jeździć. Celem na dziś był staw Janina na Giszowcu. W zimę za dużo nie jeździłam i czuję, że bardzo mi kondycja spadła, będzie trzeba to nadrobić. W połowie drogi już mi się nie chciało jechać, w lesie dużo błota, no ale jakoś się w sobie zebrałam i dojechałam nad Janinę.
Tam napić się i znów z powrotem na Dolinkę, gdzie spotykam jeszcze ficusia.
Szybko lasami, bo już powoli słońce zachodziło, a mi padła tylna lampka...
Tam napić się i znów z powrotem na Dolinkę, gdzie spotykam jeszcze ficusia.
Szybko lasami, bo już powoli słońce zachodziło, a mi padła tylna lampka...