blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:116.51 km (w terenie 25.00 km; 21.46%)
Czas w ruchu:07:41
Średnia prędkość:15.16 km/h
Maksymalna prędkość:50.10 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:38.84 km i 2h 33m
Więcej statystyk

Katowicka Masa Krytyczna

Piątek, 26 listopada 2010 Kategoria Masa Krytyczna
Km: 9.69 Km teren: 0.00 Czas: 01:05 km/h: 8.95
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 1.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze

Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 19 listopada 2010 Kategoria Masa Krytyczna
Km: 39.19 Km teren: 0.00 Czas: 02:32 km/h: 15.47
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Rano zapowiadała się ładna pogoda, więc postanowiłam, że się przejadę na Masę do Bytomia. Telefon do Młodego i już byliśmy umówieni jak zwykle pod City Rockiem. Chwilę przed tym jak miałam wychodzić, zobaczyłam, że na dworze pada... Wcześniej nie planowałam jechać w deszczu, bo jeszcze parę dni temu miałam antybiotyki, no ale już byłam umówiona, więc tylko się ciepło ubrałam, włożyłam czapkę pod kask i w drogę. Młody już czekał na mnie, więc razem na Rynek do Chorzowa, gdzie miał się jeszcze ktoś dołączyć, ale nikogo nie spotkaliśmy, więc sami pojechaliśmy do Bytomia. Mimo pogody było ok. 60 ludzi, ze znajomych był Dynio (który zwątpił, że przyjadę! :P) i Artur. Masa spokojna, jak zwykle obstawa policji i karetki, po drodze pogawędki, także całkiem fajnie :) Już po Masie z Młodym wypiliśmy po herbatce (tym razem oboje pomyśleliśmy o termosach :P) i w drogę powrotną do Katowic. Powrót bardzo mokry i generalnie zimno już było. Przed WPKiW rozstanie, Młody do domu, a ja przez park też do siebie. Pooglądałam jak idzie budowa stadionu i zachwycałam się taką fajną mgłą dookoła.

A i muszę napisać, że to chyba była moja ostatnia Masa w Bytomiu, w grudniu już raczej będzie za zimno, a od nowego roku zostanie zmieniona data Masy i będzie się odbywać w każdy ostatni piątek miesiąca, przez co będzie kolidować z naszą Katowicką Masą. Także wiadomo, że choćby do Katowic przyjeżdżało 5 osób, a do Bytomia 200, to i tak będę jeździć do siebie. Szkoda, bo też podoba mi się w Bytomiu i ten przedostatni piątek miesiąca mógł zostać, a tak to wychodzi bez sensu... :/

Przed siebie

Wtorek, 2 listopada 2010
Km: 67.63 Km teren: 25.00 Czas: 04:04 km/h: 16.63
Pr. maks.: 50.10 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda nadal ładna, ciepło na dworze, więc wykorzystałam to, że ostatni dzień wolnego przed uczelnią, zebrałam się i przed 12 byłam już na rowerze. Konkretnego celu nie miałam, warunkiem były jakieś tereny, tylko nie asfalt... Pojechałam sobie tak jak ostatnio na Dolinę Trzech Stawów i tam od razu zjechałam w las.



Tym razem nie chciało mi się krążyć po terenach PKP, od razu pojechałam w stronę Murcek i wbiłam się gdzie w jakąś leśną ścieżkę, którą raczej za często nikt nie jeździł.



Miałam obawy, że w końcu ta ścieżka się skończy i w ogóle nie wiedziałam gdzie mnie doprowadzi, ale okazało się, że po przedzieraniu się przez liście, gałęzie, a nawet błoto, dojechałam do starego dworca na Murckach.



Stamtąd znowu wjechałam w jakąś leśną ścieżkę, którą mniej więcej kojarzyłam. Kolory wokół po prostu przepiękne.



W końcu dojechałam do znanej mi drogi, która prowadzi do Lędzin, także postanowiłam sobie tam pojechać, w końcu czasu miałam dużo. Zawsze mnie fascynował ten jeden odcinek, niby zwykły las, ale całkiem inny, po prostu piękny widok :)



Jadąc bałam się, że mogę się trochę pogubić, bo zawsze z kimś tam jechałam, nigdy sama, ale na szczęście wszystko było ładnie oznakowane.





W końcu dojechałam do Lędzin.



Fajna odskocznia od miejskiego zgiełku, tam same domki jednorodzinne, pola, cisza i spokój. Dojechałam do centrum, tam małe zakupy i podjechałam na górę Klimont pod Kościół św. Klemensa.



Tam parę minut odpoczynku. Szkoda, że powietrze nie było takie przejrzyste, ale i tak widoki świetne.







W końcu się zebrałam, miałam jeszcze siły, więc postanowiłam jechać przez Tychy. Czy dobry pomysł to był, to nie wiem, bo trochę się pogubiłam :P Wyjechałam na jakąś drogę szybkiego ruchu i tam praktycznie pod fabrykę Fiata. Zawróciłam jak zobaczyłam znak "Bieruń" :P Także przejechałam przez Jaroszowice i Wartogłowiec, aż dojechałam do Browarów Tyskich.



Stamtąd przez Czułów ścieżką rowerową, aż do Katowic. Wyjechałam na Kostuchnie, chciałam jeszcze zahaczyć o hałdę, ale ściemniało się powoli, a ja nie wzięłam lampek, bo nie spodziewałam się, że tak długo będę jeździć... Także przejechałam przez Kostuchnę do Piotrowic, tam już ścieżką rowerową na Jankego aż do parku Kościuszki.



Szybko przez park i Mikołowską do domu.



Wypad udany, właściwie trochę nieplanowany, trochę zdjęć zrobionych, jesienne widoki super... Miejmy nadzieję, że pogoda jeszcze trochę się utrzyma...

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum