blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:133.10 km (w terenie 45.00 km; 33.81%)
Czas w ruchu:08:42
Średnia prędkość:14.55 km/h
Maksymalna prędkość:50.10 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:22.18 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Silesia MTB Cup

Niedziela, 29 maja 2011 Kategoria Zawody
Km: 19.55 Km teren: 0.00 Czas: 01:18 km/h: 15.04
Pr. maks.: 50.10 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
W tamtym roku powiedziałam sobie, że teraz wystartuję, ale jednak się nie udało. Rower niesprawny, a ja chora, więc pojechałam tylko pokibicować i porobić zdjęcia. Na miejscu spotykam ekipę na Cube'ach, którą poznałam na Masie, przyłączyłam się do nich, bo w ekipie raźniej :) O 10:00 był start GIGA, niestety żadnego znajomego nie widziałam.









Później, czekając na start MINI, spotykam ficusia. Pochwalił się swoim nowym sprzętem, ładny, ładny :)





A tu ekipa na Cube'ach :)



Miałam być tylko na starcie GIGA, a wyszło tak, że chyba o 14 się zebrałam. Spotkałam jeszcze Raptora i Młodego z rodzicami, trochę z nimi pogadałam i potem już do domku :)

Amatorskie Mistrzostwa Gliwic w Kolarstwie Górskim vol. 2

Niedziela, 26 września 2010 Kategoria Zawody
Km: 22.80 Km teren: 15.00 Czas: 01:47 km/h: 12.78
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
W piątek zadzwonił do mnie Graniu, czy wybieram się na drugą edycję zawodów do Gliwic. Jako że ostatnimi dniami była fajna pogoda, w jednej edycji już brałam udział, to od razu się zgodziłam. Dzisiaj rano już jednak tak ładnie nie było, cały czas padało. O 8.00 byłam umówiona z kolegą Grania - Michałem. Wpakowaliśmy rowery do auta i podjechaliśmy po Grania. Jadąc do Gliwic pogoda zaczynała się poprawiać, widać było już niebo, a po przyjechaniu na miejsce wyszło nawet słońce. Poszliśmy się zapisać, chłopaki dostali nowe numerki (ja miałam dalej swój 97 numer) i potem znów do auta poskładać rowery i się przebrać.



W międzyczasie przyjechali jeszcze Patio, Sito, Filip i Marcin z Asią, także była nas dość spora ekipa.

Trasa była fajna, pojechałam na objazd, ale się pogubiłam, potem chłopaki uświadomili mnie dlaczego - po prostu zmienili kierunek na przeciwny :P Także po nieudanej próbie skierowałam się w przeciwnym kierunku i spokojnym tempem objechałam całą trasę. Pod koniec wystraszyłam się, że się w ogóle spóźnię na start, ale jakoś dojechałam i miałam jeszcze chwilkę, żeby odsapnąć i psychicznie przygotować się do startu :P

Przed 12.00 start miały kategorie 16-19 i 20-30 lat, oczywiście kobiety startowały z panami, bo z dwóch kategorii było nas w sumie... 3 :P Muszę przyznać, że tym razem aż tak bardzo się nie stresowałam, ruszyłam w miarę ładnie, chociaż już po chwili byłam ostatnia (wiadome). No ale jechałam tam tak dla siebie, wiem, że do takich startów się nie nadaję. Już na samym początku był stromy zjazd, dużo korzeni i błoto, więc wszystko z buta. Zresztą ten kawałek akurat dużo ludzi pokonywało na nogach. Na zdjęciu tego tak nie widać, bo to akurat końcówka...



Dalej już było ok, chociaż wystartowałam za szybko i na początku straszna zadyszka mnie chwyciła, nie umiałam złapać tchu, więc jechałam wolniej. Potem był kolejny podjazd, który też trzeba było pokonać pieszo, całkowicie nie był do przejechania. Te wpychanie roweru do góry najbardziej mnie chyba męczyło... Później było trochę zakrętów, trasa płaska, aż wyjechało się na hałdę. Do połowy podjazdy pokonywałam, a potem koło na tym żwirze kręciło mi się w miejscu, także musiałam schodzić... Następnie zjazd z hałdy i znowu podjazd, a potem już prosto, gdzie w końcu mogłam się napić :P Generalnie trasa bardzo fajna, odważyłam się zjeżdżać z większości górek, chociaż kilka niestety pokonywałam na nogach. Ale jak na mnie, to i tak sukces :) Dalej trasa biegła znowu w lesie, błota raczej nie było za dużo, mimo że padało. W sumie tempa nie miałam zabójczego i mogłam dać więcej od siebie, bo potem już w miarę oddech mi się ustabilizował, no ale samej jakoś nie miałam motywacji, może jakbym jeszcze widziała kogoś przed sobą, to byłoby inaczej... W końcu zrobiłam jedno kółko i zaś drugie, znowu ten sam zjazd i podjazd na nogach. Na hałdzie zaczęło troszkę padać, ale właściwie zbytnio mi to nie przeszkadzało. Tam też wyprzedził mnie Patio i jakiś inny chłopak, także niestety, przykry fakt, że zostałam zdublowana musiał nadejść :P Długo za nimi nikt nie jechał, dopiero po paru minutach dogonił mnie Graniu, a za nim Michał i ktoś jeszcze. Potem tak jechałam, jechałam, zjeżdżałam, troszkę podjeżdżałam, aż w końcu pokazał się asfalt i malutki kawałeczek do mety. Przeżyć przeżyłam, było bardzo fajnie, trasa mi się podobała i nie dłużyła się tak jak ostatnio, poza tym aż tyle osób mnie nie zbublowało. Wyszło mi 11.846 km na trasie, przejechane w 50 minut. Żadna rewelacja, no ale jak na trochę podchodzenia i w ogóle jak na mnie to jest ok (i niech się śmieje kto chce :P). Postałam chwilkę z Sitem i Michałem (który był trzeci w swojej kategorii) i czekałam jeszcze aż przyjedzie Graniu i Patio. Patio oczywiście był pierwszy, Graniu spadł na 4 miejsce, bo najpierw na początku miał problemy ze sprzętem, a potem z plecami... Poczekaliśmy chwilę, bo startował Sito i Filip (kategorie od 30 lat wzwyż).



Po starcie poszliśmy jeszcze do auta, żeby troszkę się ogarnąć. No i musiało być zdjęcie z chłopakami :P



Potem szybko z powrotem na wręczenie dyplomów. Oczywiście byłam ostatnia, co nie oznacza, że nie stanęłam na podium - byłam 2. Żadna satysfakcja, no ale cóż... Dostałam dyplom, a oficjalne zakończenie i wręczenie nagród będzie 17 października.



Po wręczaniu dyplomów czekaliśmy aż reszta skończy wyścig. W międzyczasie zaczęło padać, także mało ludzi zostało. W końcu wszyscy przyjechali i znowu nagradzanie, a potem losowanie upominków (niestety się nie załapałam :P).





Potem już tylko do auta, wsadzenie rowerów, przebranie się, pożegnanie z chłopakami i do Katowic, już niestety w deszczu. Najpierw do Grania na Kokociniec, a potem już z Michałem do centrum.

Rower cały ubłocony, auto też trochę pobrudzone, także będę się musiała zabrać za całkowite czyszczenie... :P

Tour de Pologne

Wtorek, 3 sierpnia 2010 Kategoria Zawody
Km: 6.54 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Najpierw pod teatr, gdzie miała zebrać się jakaś ekipa, ale przybył tylko Radek i Bartek. Skierowaliśmy się w stronę Spodka, po drodze Radek się odłączył, więc my z Bartkiem szukaliśmy dobrego miejsca. W końcu dobrego nie znaleźliśmy, było takie sobie, no ale trudno :P Kolarze śmignęli, zdążyłam zrobić parę zdjęć i filmików (które może kiedyś wstawię :P) i tyle :P Potem czatowaliśmy przez busem Saxo Banku, bo Bartek chciał zdobyć autograf, w końcu mu się udało ;) Potem na Paderewę i z powrotem do domku. Gdyby nie praca, to pewnie bym pojechała jutro do Tychów, no ale niestety...

Amatorskie Mistrzostwa Gliwic w Kolarstwie Górskim :P

Niedziela, 27 czerwca 2010 Kategoria Zawody
Km: 22.52 Km teren: 20.00 Czas: 01:53 km/h: 11.96
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 29.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Wstyd opisywać całe te moje zawody, no ale co mi tam, każdy kiedyś zaczynał :P Nawet nie wiedziałam, że w Gliwicach są jakieś zawody, dopiero Graniu mnie wyciągnął, miałam dodatkowo robić jako kierowca :P O 8.30 byliśmy umówieni u mnie pod domem, miał jeszcze zabrać się z nami jeden kolega - Filip. Jakoś wpakowaliśmy rowery do bagażnika i przed 10.00 byliśmy w Gliwicach na miejscu. Na początku od razu poszliśmy się zapisać, dostałam numerek "97" :) Potem było przebieranie się, składanie rowerów, małe serwisy, a w międzyczasie jeszcze dotarli koledzy od Grania z teamu, m.in. Patio i Sito. Potem pojechaliśmy na rozpoznanie trasy. Trasa super, ale chyba nie dla mnie, nie mam takiej wprawy :P Na szczęście Graniu na mnie czekał, bo tak bym się pogubiła, były takie wątpliwe momenty. Oczywiście musiałam już przy tym zaliczyć glebę, wjechałam w błoto, a przy okazji kierownica zaczepiła mi się o płot z drutu kolczastego, co skutkowało rozerwaniem rękawiczki i "małymi" zadrapaniami :P Start mieliśmy dopiero o 13, startowały wszystkie kategorie od 20 lat wzwyż., w mojej kategorii była tylko jedna dziewczyna, więc tak czy siak - miałam już zapewnione drugie miejsce :P Do 13.00 trochę sobie pojeździłam, pogadałam i pooglądałam. O 13 zaczęliśmy się ustawiać na mecie, ja zaczęłam mieć myśli, że co ja w ogóle robię na takich zawodach, wokół sami wyjadacze, a ja taka amatorka... No ale odwrotu nie było. Startowaliśmy jako pierwsi, tzn. kategoria od 20 do 30 lat, minutę po nas miały następne kategorie startować. Zaraz za startem było trochę prostego asfaltu, a po chwili skręcało się w lewo już w las. Oczywiście ja szybko zostałam w tyle, a jak :P Jeszcze się nie poddawałam, dopiero zdemotywowało mnie to, jak mnie wszyscy prześcignęli, no ale cóż, spodziewałam się tego, ładnie wszystkich przepuściłam. Początek trasy w lesie nie był trudny, a wręcz przyjemny, dopiero od drugiego zjazdu i podjazdu robiło się ciężej, przynajmniej dla mnie, także większość pokonywałam z buta. Generalnie wcześniej za dużo nie jeździłam po takim terenie, więc trochę strachu było :P Przez dłuższy okres jechałam sama, jeszcze nie było źle. W końcu las się skończył i wyjechaliśmy na hałdę, tam słońce przygrzewało, wiatr też trochę wiał... Pan zapisujący przejeżdżających zawodników ładnie mi dopingował, także od razu lepiej mi się jechało :P Ale ostatni podjazd, a właściwie podejście było chyba najgorsze, tam po pierwszym kółku już miałam lekkie załamanie, że ja się nie nadaję do tego, że jestem ostatnia, itp. No ale jechałam dalej, pierwsze kółko ukończyłam, zostały jeszcze dwa. Już na drugim kółku zaczęli mnie faceci dublować, najpierw Patio, potem Graniu. Potem jak już słyszałam, że ktoś jedzie, to od razu się usuwałam, niech walczą :P Na drugim kółku na hałdzie wyprzedzał mnie jakiś chłopak, zapytał się czy wziąć mnie na koło, odpowiedziałam, że nie, nie dam rady, jednak w sumie wzięłam się w garść i nawet za nim pojechałam, dostałam jakiegoś powera :P Chyba po prostu jakaś motywacja jest jak jedzie się z kimś, albo chociażby kogoś widzisz, a jak jedzie się samemu, to od razu się zwalnia. No ale oczywiście długo za nim nie jechałam, uciekł mi przed zjazdem z hałdy. Te drugie kółko chyba było najlepsze - na ostatnim, trzecim, to już nie miałam sił nawet pchać tego roweru pod górę, a i kolejny raz zostałam zdublowana przez Patia i Grania, no i innych :P Ale ukończyłam całą trasę, dojechałam do mety, cóż z tego, że ostatnia, bywa... Ktoś w końcu musi być ostatnim :P I tak byłam druga w swojej kategorii wiekowej, więc na podium stanęłam, fajnie się patrzy z takiej perspektywy :) Generalnie trasa wyszła 15,69 km., a pokonałam ją w czasie 1h 13'. Wiem, nie ma się czym chwalić :P Skończy się sesja, to muszę kogoś namówić, żeby mnie trochę wytrenował, żebym chociaż nie dojeżdżała jako ostatnia, poza tym muszę się oswoić z bardziej stromymi zjazdami. Ale ogólnie wszystko na plus, trasa fajna, atmosfera również :) Podziękowania się należą, choć wiem, że pewnie nikt nie przeczyta - dla Grania, który mi dopingował, chłopaka w niebieskim stroju, który chciał mi pomóc i wziąć mnie na koło, wszystkim zawodnikom, którzy jakoś mile byli nastawieni do mnie, kiedy mnie mijali, a nie tylko warczeli (:P), no i oczywiście dla reszty ekipy ;) Fajnie było :)

MTB XC Cross Country

Niedziela, 6 czerwca 2010 Kategoria Zawody
Km: 31.18 Km teren: 10.00 Czas: 01:53 km/h: 16.56
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Moje pierwsze zawody w życiu, także miałam małego stresa… :P Wstałam wcześniej, zjadłam coś i pojechałam od razu się zapisać w obawie przed tym, że później zrobią się kolejki. Dostałam numerek 232 :) Spotkałam jeszcze radzia, który też się zapisywał. Spod Spodka pojechaliśmy do mnie po banner Masy Krytycznej, a następnie udaliśmy się pod teatr na spotkanie z resztą osób z forum Masy. Trochę kiepsko było wszystko zorganizowane, bo godziny startów były ciągle zmieniane, jednak ostatecznie moja kategoria wiekowa M2 kobiet startowała o 12:00. Najpierw startowali faceci, a jakąś minutę po nich kobiety. Ja ustawiłam się gdzieś tam z tyłu, żeby nie zagradzać tym najlepszym, w końcu i tak by mnie prześcignęły :P Wystartowaliśmy, trasa na początku przy Spodku, a potem bokiem Roździeńskiego. Oczywiście już od razu byłam gdzieś w tyle, jednak nie ostatnia :) Po drodze spotkałam Marcina, który złapał gumę, ale potem szybko mnie prześcignął :) Przy samym zjeździe na Dolinę Trzech Stawów zaliczyłam pierwszą, ale w sumie jedyną glebę – był rozjazd w lewo albo w prawo, ja wiedziałam, że trzeba jechać w prawo, jednak ktoś za mną chyba tego nie wiedział i pojechał w lewo wprost na mnie… Właściwie nic mi się nie stało, poza obdartą łydką i tyłkiem, ale niestety mam zdarte siodełko, przerzutki też coś dziwnie zaczęły mi chodzić… Trudno, pozbierałam się i jechałam dalej. Trasa prowadziła fajnymi bocznymi ścieżkami, w niektórych momentach na podjazdach nie dawałam rady i musiałam prowadzić rower, myślę jednak, że nie byłam jedyna. W końcu dojechałam do mety i nie byłam ostatnia, także jestem z siebie dumna :D Zaliczyłam swoje pierwsze zawody, dojechałam cała i było bardzo fajnie, może w jakiś następnych też wystartuję :D Mimo że średnia nie jest powalająca, bo przy samym końcu miałam jakoś 18,1 km/h na chyba 19 km trasy, to i tak jestem z siebie dumna i niech się każdy śmieje… :P
Wielkie podziękowania należą się chłopakom, którzy mi towarzyszyli i dopingowali na starcie: Raptor, Pablow, radziu, ficus, eastern, hose, Michalll, MTBikerrr i Graniu. Dzięki chłopaki! :)

A wyniki już są znane, byłam... 4! :P Ale niestety na 7 kobiet z mojej kategorii, także już nie ma się czym chwalić... :P

A tu mój piękny finisz, uchwycony przez Pablowa :)

Silesia Cup MTB

Niedziela, 30 maja 2010 Kategoria Zawody
Km: 30.52 Km teren: 0.00 Czas: 01:51 km/h: 16.50
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
... niestety tylko jako widz. Chciałam startować, ale nie dałabym rady, jeszcze nie wyzdrowiałam. Ale co się odwlecze, to nie uciecze :)
Pojechałam sobie spokojnie do WPKiW, ludzi już dość sporo, trasa zabezpieczona. Stanęłam sobie przy barierkach na starcie i mogłam obserwować :) O 10:00 akurat był start z dystansu giga, tutaj chwila przed startem:

Chłopaki ruszyli, nawet nie zdążyłam się im przypatrzeć :P

Po starcie objechałam kawałek w poszukiwaniu znajomych, najpierw spotkałam Raptora z tatą, a potem dojechał nax. Ustawiliśmy się w dobrym miejscu do robienia fotek, jednak mi oczywiście bateria musiała siąść... Tutaj udało mi się uchwycić czołówkę giga:
.
Więcej stać się nam nie chciało, Raptor wpadł tylko na chwilę, więc my z naxem pojechaliśmy do WORDu, bo tam miała być jakaś akcja "rowerem bezpiecznie to celu". Niestety gdy już dojechaliśmy, to nikogo nie było, więc chyba akcja średnio wypaliła :P Okazało się, że wszyscy, tj. cusek i TeD są w WPKiW. Także my zaś zwrot i do parku, gdzie po drodze spotkaliśmy jeszcze Code'a. Zdążyliśmy zobaczyć start Mega:

Chwilkę tam popatrzeliśmy, pogadaliśmy, ale zbierały się nad nami wielkie ciemne chmury, więc szybko się zmyliśmy. Niestety mnie i TeDa zdążył dopaść mały deszczyk.
A na koniec śliczne zdjęcie TeDa i Code'a :)

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum