blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Dzień 5: Bicaz-Chei - Gheorgheni

Poniedziałek, 30 czerwca 2014 Kategoria Rumunia 2014
Km: 33.27 Km teren: 0.00 Czas: 02:43 km/h: 12.25
Pr. maks.: 45.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 466kcal Podjazdy: 1130m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Noc była spokojna, ale jakoś się nie wyspałam... Śniadanko, pakowanie i o 9:00 zbieramy się razem z Państwem poznanym wczoraj. Oni, tak samo jak my, jadą do Wąwozu Bicaz, a z miejsca odpoczynku do początku Wąwozu mamy jeszcze dobre 40 km. Przed samym Wąwozem, w Bicaz-Chei, rozstajemy się - wypakowujemy rowery i nasze rzeczy i jeszcze tylko chwilę oglądamy razem pamiątki.



Pan Zenek proponował, żebyśmy przejechali z nimi cały Wąwóz, ale my twardo odmawiamy, chociaż przed nami był ostry, 10-procentowy podjazd, gdzie później schodziło do 9% :P
Sam Wąwóz Bicaz jest niezwykle malowniczy, nie da opisać się słowami. Jedziemy wąską drogą, gdzie po obu stronach wznoszą się pionowe skały, dochodzące nawet do 400 m. Piętrowe autobusy muszą uważać przejeżdżając tamtędy.
My jedziemy bardzo powoli, co chwilę robimy przystanki - załóżmy, że tylko po to, aby podziwiać piękne widoki :)







Wjeżdżamy na widowiskowe, przepadziste serpentyny i jedziemy, jedziemy :)





Mijamy również parę tuneli.







Po jakiś 5 kilometrach dojeżdżamy do Lacu Roșu, gdzie na wysokości 980 m.n.p.m. znajduje się Czerwone Jezioro. Powstało one na skutek obsunięcia się góry Ucigasu, która zablokowała potoki Licas, Oii i Rosu. Jest to największe, naturalne jezioro górskie w Karpatach Rumuńskich. Nazwa Lacul Roșu, czyli Czerwone Jezioro pochodzi od czerwonych tlenków i wodorotlenków żelaza, które dają zabarwienie osadom dennym. Na jeziorku można zaobserwować również wystające kikuty jodeł, które dodają mu dzikości, ale i uroku.





Po małym odpoczynku nad jeziorkiem ruszamy dalej. Na początku mamy krótki zjazd, ale za chwilę znów jedziemy pod górę. Upał jest straszny, więc jedzie się ciężko i wolno. Na ok. 20 kilometrze dojeżdżamy do Przełęczy Pângărați, inaczej zwaną Przełęczą Bicaz (1256 m.n.p.m.). Maciek chwilę odpoczywa, a ja idę na pobliski szczyt, gdzie mogę podziwiać piękne widoki.





Schodzę i po chwili ruszamy drogą w dół. Zjazd piękny :)





Niestety co dobre szybko się kończy. Dalsza płaska droga wydawała się przy tym zjeździe jak od górkę.
Dojeżdżamy do Gheorgheni i tam zamierzamy poszukać jakiegoś campingu. Podjeżdżamy pod informację turystyczną, ale tam już ciemno, mimo że jest dopiero 16:00. Po sekundzie podjeżdża do nas dziewczyna - jak się później okazuje Melania (pół Węgierka, pół Rumunka), która po angielsku pyta się czego szukamy. Kieruje nas na camping, niestety musielibyśmy się wrócić 3 kilometry, więc nie bardzo nam to odpowiada. Wtedy proponuje, że jeżeli nie chcemy płacić i zostajemy tylko na jedną noc, to możemy rozbić namiot u niej na ogródku. Jakoś nie wierzyłam w to, co usłyszałam, myślałam, że źle ją zrozumiałam, bo w końcu mój angielski nie jest najlepszy :) Dopytałam się, czy faktycznie o to jej chodziło, a ta przytaknęła. Byliśmy z Maćkiem w szoku, bo w Polsce coś takiego by się pewnie nie zdarzyło, każdy bałby się, że podróżny może okazać się jakimś złodziejem. Myśmy bardziej się bali, że ona okaże się jakimś mordercą, tak byliśmy zdziwieni propozycją :D Zgodziliśmy się i pojechaliśmy za Melanią do jej domu. Melania wraz z mężem Zoltanem mają mały, 3-pokojowy domek z ogródkiem i psa o imieniu Bukszi/Bookshe (nie pytałam jak się pisze :P). Rozłożyliśmy nieśmiało namiot, zjedliśmy coś, a Melania oznajmiła, że wychodzą z mężem i wrócą dopiero ok. 21:00. Byliśmy w szoku, że jeszcze nas tak samych zostawiają, zupełnie nas nie znając. Na dodatek Melania była tak miła, że ciągle pytała się, czy nam czegoś nie potrzeba i przyniosła nam po lodzie.
Odpoczęliśmy trochę, potem poszliśmy jeszcze na małe zakupy, a potem bawiliśmy się z psem, który miał manię podgryzania wszystkich :P Ok. 21:00 wrócili nasi gospodarze, dali jeszcze po piwie i zaproponowali skorzystanie z prysznica. Naprawdę byliśmy z Maćkiem w szoku, że ludzie w Rumunii mogą być tak gościnni :)





Dzień następny...




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa denze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum