blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Dzień 6: Gheorgheni - Miercurea-Ciuc

Wtorek, 1 lipca 2014 Kategoria Rumunia 2014
Km: 65.13 Km teren: 0.00 Czas: 03:34 km/h: 18.26
Pr. maks.: 54.80 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 890kcal Podjazdy: 130m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Poranek nas przywitał chmurami, w nocy chyba padało, a przynajmniej mi się tak wydawało, bo wokół nic mokrego jednak nie było. Spakowaliśmy się, zjedliśmy śniadanie i pożegnaliśmy się z Melanią. Udało nam się zrobić pamiątkowe zdjęcie, nawet pies się załapał :)



No to w drogę. Kierujemy się na Miercurea-Ciuc, ale po 8 km zaczyna kropić, więc kryjemy się pod namiotem przed czyjąś bramą. Na szczęście babka, mimo że nas widzi, nie wygania nas. Ubieramy się w peleryny, zakładamy pokrowce na sakwy i czekamy. Mija 10 minut, 20 minut, a tu dalej leje, więc my dalej stoimy.





Trochę się przejaśnia, ale nie tam, gdzie jedziemy. W końcu po 40 minutach dochodzimy do wniosku, że bez sensu jest czekanie. Ulewa zelżał, teraz tylko kropi, więc ruszamy. Po paru kilometrach przestaje padać. Po drodze mijamy rowerzystę z sakwami, który do nas zagaduje na postoju. Imienia niestety nie pamiętam, ale okazuje się on Węgrem, który aktualnie mieszka w Rumunii, bo tutaj studiuje prawo. Był także na Erasmusie w Krakowie. Jedziemy razem jakieś 30 kilometrów, bardzo fajnie nam się jedzie. W Racu rozstajemy się, my jedziemy prosto do Miercurea-Ciuc, a nasz towarzysz odbija w lewo i jedzie do kolegi, który go przenocuje.
Dojeżdżamy do Miercurea-Ciuc. Tam szukamy pociągu i w końcu z małą pomocą docieramy. Kupujemy bilety do Brașov, pociąg mamy dopiero za 1,5h. Z uwagi na to, że jeszcze mamy trochę czasu, to idziemy na pizzę. Usiedliśmy sobie pod parasolami i zamówiliśmy dużą pizzę ze szpinakiem. Czekaliśmy strasznie długo, co już mnie trochę wkurzyło. W końcu po 40 minutach przychodzi kelnerka i podaje nam 2 pizze... Tłumacze jej, że mówiłam, że chcemy jedną dużą pizzę na nas dwoje (rozmawiałyśmy po angielsku), ona zaś mi wmawiała, że mówiłam o dwóch. Wkurzyłam się strasznie, bo po angielsku liczyć jeszcze umiem. Nie było mowy, żebyśmy wzięli tylko jedną pizzę, więc drugą wzięliśmy na wynos. Jeszcze przy płaceniu babka spojrzała na nas z taką miną jakby spodziewała się napiwku... Wkurzona byłam strasznie, ale cóż. Jedziemy szybko na pociąg, który niestety okazuje się bez przedziału dla rowerów. Gnieździmy się z tyłu pociągu, drzwi co chwilę same się otwierają.



W ogóle cały pociąg to porażka, brudny, zniszczony, odrapany.



Na szczęście widoki fajne :)







Po dwóch godzinach w końcu docieramy do Brașov. Wypakowujemy rowery i szukamy noclegu. Niestety z noclegiem jest ciężko w takim wielkim mieście. W hotelu obok dworca zażyczyli sobie 109 lei za pokój, więc dla nas trochę dużo. Jeździmy po mieście i szukamy dalej, ale niestety nic nie ma. Był jeden pensjonat, ale zażyczyli sobie dużo więcej niż w przydworcowym hotelu. Nawet poszukiwania na necie przez moich rodziców nic nie dają, więc postanawiamy jechać do wcześniej odwiedzonego hotelu. Z ciężkim sercem wydaję pieniądze na hotel... Rowerów do pokoju niestety nie możemy wziąć, ale zostawiamy spięte na korytarzu przed pokojem. Pokój znośny z widokiem na dworzec :P Idziemy zrobić małe zakupy w pobliskiej galerii i do pokoju odpoczywać :)

Dzień następny...




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa stkim
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum