WPKiW
Sobota, 29 stycznia 2011
Km: | 16.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 13.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda dziś dopisała, bezchmurne niebo i orzeźwiające powietrze... :) Postanowiłam sobie zrobić dzień wolnego od nauki, poleniuchować i w końcu wyjść na rower pojeździć, bo już tak mnie korciło... :) Kondycja jednak mi spadła przez te 2 miesiące nicnierobienia, poza tym na śniegu też łatwo się nie jeździ :P Ale wybrałam się bardziej w celu porobienia zdjęć i takiego ogólnego rozruszania. Spokojnie zajechałam sobie do parku, tam od razu w oczy rzuca się budowa stadionu.
Przejechałam przez parę miejsc, którędy zimą nie chodziłam/nie jeździłam, strasznie tam pusto, nie to co latem.
Ale korzystając z tej "pustki" w końcu odnalazłam ten "bunkier", na którego się parę razy natknęłam, a nigdy nie umiałam tam trafić.
Ciekawe co tam kiedyś było i czy już dawno stoi tak opustoszałe.
Jeździłam sobie po tych mniej uczęszczanych drużkach, dojechałam w końcu pod Planetarium.
Tam trochę ślisko na drodze, parę razy bym miała spotkanie z ziemią, ale na szczęście udało się jakoś zachować równowagę :P
Po godzince już stopy mi zamarzały, mimo folii NRC, także spokojnie zawróciłam sobie do domu. Fajnie w końcu było znów sobie pojeździć, czekam z niecierpliwością na wiosnę... :)
A tu i właścicielka się załapała... ;)
Przejechałam przez parę miejsc, którędy zimą nie chodziłam/nie jeździłam, strasznie tam pusto, nie to co latem.
Ale korzystając z tej "pustki" w końcu odnalazłam ten "bunkier", na którego się parę razy natknęłam, a nigdy nie umiałam tam trafić.
Ciekawe co tam kiedyś było i czy już dawno stoi tak opustoszałe.
Jeździłam sobie po tych mniej uczęszczanych drużkach, dojechałam w końcu pod Planetarium.
Tam trochę ślisko na drodze, parę razy bym miała spotkanie z ziemią, ale na szczęście udało się jakoś zachować równowagę :P
Po godzince już stopy mi zamarzały, mimo folii NRC, także spokojnie zawróciłam sobie do domu. Fajnie w końcu było znów sobie pojeździć, czekam z niecierpliwością na wiosnę... :)
A tu i właścicielka się załapała... ;)