Dolina Trzech Stawów
Wtorek, 5 kwietnia 2011
Km: | 24.75 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 19.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nigdy nie zagaduj do nieznajomego, bo to się może dla Ciebie źle skończyć... U mnie skończyło się na zadrapaniach i siniakach...
Trochę to groźnie zabrzmiało, ale nie było tak źle :P Wyruszyłam sobie na Dolinkę i chciałam pojechać nad Janinę. Na przejeździe akurat stał pociąg, po chwili podjechał jeszcze jeden chłopak, więc coś tam zagadałam, że chyba sobie postoimy. W końcu on ominął ten pociąg, ja pojechałam bardziej okrężną drogą. Po chwili go dogoniłam, coś tam pogadaliśmy, jedziemy i nagle rozwidlenie, ja w jedną, on w drugą. I hamuje :P Pech chciał, że jakoś zahamowałam przednim hamulcem i bardzo pięknie przeleciałam przez kierownicę :P Także pierwsza gleba w tym sezonie zaliczona :D Szkoda, że na oczach nieznajomego :P Cóż, każdy pojechał w swoją stronę, ja jechałam nad Janinę, ale jednak mój pech się nie skończył i po dosłownie dwóch minutach tak się rozpadało, że byłam cała mokra. Doszłam do wniosku, że lepiej się wrócić. I po chwili wyszło słońce... No ale jak już się wróciłam, to już pojechałam do tego domu. Dobrze, że jeszcze kapcia dziś nie złapałam :p Ale przynajmniej dostarczyłam komuś jakiejś tam dawki śmiechu ;)
Trochę to groźnie zabrzmiało, ale nie było tak źle :P Wyruszyłam sobie na Dolinkę i chciałam pojechać nad Janinę. Na przejeździe akurat stał pociąg, po chwili podjechał jeszcze jeden chłopak, więc coś tam zagadałam, że chyba sobie postoimy. W końcu on ominął ten pociąg, ja pojechałam bardziej okrężną drogą. Po chwili go dogoniłam, coś tam pogadaliśmy, jedziemy i nagle rozwidlenie, ja w jedną, on w drugą. I hamuje :P Pech chciał, że jakoś zahamowałam przednim hamulcem i bardzo pięknie przeleciałam przez kierownicę :P Także pierwsza gleba w tym sezonie zaliczona :D Szkoda, że na oczach nieznajomego :P Cóż, każdy pojechał w swoją stronę, ja jechałam nad Janinę, ale jednak mój pech się nie skończył i po dosłownie dwóch minutach tak się rozpadało, że byłam cała mokra. Doszłam do wniosku, że lepiej się wrócić. I po chwili wyszło słońce... No ale jak już się wróciłam, to już pojechałam do tego domu. Dobrze, że jeszcze kapcia dziś nie złapałam :p Ale przynajmniej dostarczyłam komuś jakiejś tam dawki śmiechu ;)