blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(36)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mycha89.bikestats.pl

linki

Popradzkie Pleso / Strbskie Pleso, Tatrzańska Łomnica - Zdiar

Niedziela, 10 lipca 2011
Km: 33.67 Km teren: 0.00 Czas: 03:04 km/h: 10.98
Pr. maks.: 55.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 290m Sprzęt: Kross Level A2 XT Aktywność: Jazda na rowerze
Następny dzień naszego wypadu :) Wstaliśmy dość późno, zjedliśmy śniadanie, zebraliśmy się i myśleliśmy nad trasą. Pierwotnie mieliśmy jechać do Śląskiego Domu (1665 m n.p.m.) u podnóża Gerlachu, jednak zmęczona wczorajszą trasą i pełna obaw przed opisem trasy ("morderczy podjazd") chciałam coś lżejszego, więc Gary zlitował się nade mną i postanowiliśmy wybrać się nad Popradskie Pleso i stamtąd nad Strbskie Pleso. Kierujemy się do kolejki i jedziemy do Popradskiego Plesa (zastavka).

Gerlach ładnie nam pozował :)




Ze stacji cały czas podjazd do schroniska nad Popradskim Plesem.





Dojeżdżamy do rozejścia pod Symbolicznym Cmentarzem Ofiar Gór (1505 m. n.p.m.)



Postanawiamy wjechać (a raczej wejść z rowerami :)) i go obejrzeć. Znajdujemy się w tym momencie na najwyższej położonym punkcie naszej wycieczki, czyli na wysokości 1523 m n.p.m.



Następnie wracamy się i jedziemy do schroniska nad Popradskim Plesem, które znajduje się na wysokości 1500 m. n.p.m. Stamtąd prowadzi szlak na Rysy.



Z widokiem na Ostervę :)




Po odpoczynku kierujemy się w stronę Strbskiego Plesa. Generalnie to był mój pomysł, żeby iść/jechać czerwoną magistralą, bo jakoś wydawało mi się to szybciej, aniżeli mielibyśmy zjeżdżać do Popradskiego Plesa (zastavka), a stamtąd do góry nad Strbskie Pleso. Co się dziś okazało - nie jest to szlak, gdzie są dopuszczane rowery :) Trudno też się dziwić, nie był bardzo przejezdny, zwłaszcza na początku się trochę nanosiliśmy tych rowerów.





Goniła nas też wielka chmura, w oddali było słychać grzmoty, aż w końcu złapała nas ulewa, na szczęście nie trwało to zbyt długo. Im niżej schodziliśmy, tym droga była coraz lepsza, tzn. bardziej przejezdna :) W końcu wsiedliśmy na rowery i powolutku, przy okazji mocno zaciskając hamulce i uważając na śliskie korzenie zjeżdżaliśmy do Strbskiego Plesa.





Ręce i stopy strasznie bolały po tym zjeździe, ale już było niedaleko, widać było Strbskie Pleso :P



Zjechaliśmy w końcu, jednak objechać jeziorka nie zdążyliśmy, bo czas nas gonił, bo była już 15, a myśmy musieli jeszcze dojechać do Nowego Targu na pociąg na 21...

Także ostatnie zdjęcie i w tle Rysy :)


A potem już kolejką do Tatrzańskiej Łomnicy.



Bardzo się zachmurzyło, a z kolejki mieliśmy świetny widok na błyskawice w oddali... Trochę też znów popadało. W Tatrzańskiej Łomnicy wysiedliśmy, zrobiliśmy ostatnie zakupy i w drogę. Niestety pozytywnie już nie było, bo mieliśmy niecałe 4h na dotarcie do Zakopanego, żeby zdążyć na pociąg, my byliśmy zmęczeni, a mnie jeszcze zaczął boleć ząb. Ale jechaliśmy, jeszcze nas burza złapała, jednak na szczęście mocno nie padało. Ale postanowiliśmy złapać jakiś autobus i dostać się jak najbliżej Nowego Targu/Zakopanego. Za miejscowością Zdiar zatrzymał się na przystanku autokar, który akurat jechał do Zakopanego. Kierowca widząc nas przemoczonych i zmęczonych wziął nas razem z rowerami :) Także trochę oszukaliśmy, bo nie przejechaliśmy tego, co mieliśmy, ale już trudno. Dojechaliśmy do Zakopanego, tam odpoczynek w McDonaldzie (chciałam iść jeszcze na placki, ale nie zdążyliśmy :P), przebranie się i umycie w toalecie (:P), jedno zdjęcie na tle Giewontu na Krupówkach i na pociąg, który był o 21.00 :)



Wagony pełne ludzi, na szczęście udało nam się wstawić rowery do "specjalnie przystosowanego przedziału" (który był kiepsko umiejscowiony i na dodatek były tylko 3 miejsca na rowery...), a my siedliśmy sobie obok, między innymi z sympatyczną parą z Łodzi, która też była z rowerami :)



O 1.31 mieliśmy przesiadkę w Krakowie. Ten tobor już nie był taki fajny, bo miejsca na rowery brak, a tym pociągiem jechało jeszcze 11 osób z rowerami... Kierownik pociągu miał problem z tym, że rowery stoją w przejściu, ale na szczęście odbyło się bez rękoczynów :P Przed 3.00 w nocy w końcu dotarliśmy do Katowic, ja wysiadłam, a Gary jechał jeszcze do Gliwic. Przejazd jeszcze 600 m i w domu :)

#lat=49.1368&lng=20.10996&zoom=13&type=0

Podsumowując muszę przyznać, że wypad bardzo udany, niepotrzebnie miałam wątpliwości, chociaż łatwo nie było, ale jakoś dałam radę. No i teraz nie mogę doczekać się podobnych wypadów :)

komentarze
Dziękuje za wspólny weekend :) ...
Proponuje Wrzesień :)
gary
- 21:15 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Raymon E-Sevenray 7.0 365 km
Kross Level A2 XT 10785 km
Merida Crossway 100-d 1176 km

szukaj

archiwum