Wielki Kanion Tarnogórski
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Km: | 68.23 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 16.78 |
Pr. maks.: | 50.10 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tym razem wycieczka zaproponowana przez Rycha na forum Gliwickiej Masy Krytycznej. Start z pl. Krakowskiego w Gliwicach, gdzie jest oczywiście Rychu, ja, Gary, Scoody, Mariola i Jacek. Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę Bytomia, część jadąc ulicami, a część lasami. W końcu dojechaliśmy do DSD (Dolomity Sportowa Dolina) i wjechaliśmy już całkowicie w tereny. Na początek trochę wnoszenia rowerów było, ale potem już sama przyjemność z jazdy :) Na szczęście pogoda dopisywała, słoneczko ładnie świeciło, a i błota nie było strasznie dużo.
Widać, że mi słońce już przygrzewało :P
Krótki odpoczynek
No i te podjazdy, a potem świetne zjazdy... :)
Na początku krążyliśmy po lasach, podjeżdżając, zjeżdżając, aż w końcu postanowiliśmy wjechać sobie w sam środek Kanionu i tam nacieszyć się widokami.
Już na samej górze usiedliśmy sobie przy punkcie widokowym, a niektórzy postanowili sobie trochę pozjeżdżać.
Tu akurat Scoody. Ja w życiu nie miałabym odwagi, żeby zjechać z takiej górki :P
I Gary :)
A tu nasza wspaniała szóstka :P
No ale jak już zjechaliśmy do Kanionu, to również trzeba było i dostać się na górę. Wjazd jednak już nie był możliwy (przynajmniej dla nas :P), więc trochę prowadzenia roweru też było :P
Ale widoki stamtąd super :)
Po wydostaniu się z Kanionu decyzja o powrocie, większość już była trochę zmęczona, a i picia brakowało. Także po drodze do sklepu i z powrotem do Gliwic. Na pl. Krakowski docieram juz tylko z Garym i Rychem, zdjęcie naszych rumaków i do domu :)
Widać, że mi słońce już przygrzewało :P
Krótki odpoczynek
No i te podjazdy, a potem świetne zjazdy... :)
Na początku krążyliśmy po lasach, podjeżdżając, zjeżdżając, aż w końcu postanowiliśmy wjechać sobie w sam środek Kanionu i tam nacieszyć się widokami.
Już na samej górze usiedliśmy sobie przy punkcie widokowym, a niektórzy postanowili sobie trochę pozjeżdżać.
Tu akurat Scoody. Ja w życiu nie miałabym odwagi, żeby zjechać z takiej górki :P
I Gary :)
A tu nasza wspaniała szóstka :P
No ale jak już zjechaliśmy do Kanionu, to również trzeba było i dostać się na górę. Wjazd jednak już nie był możliwy (przynajmniej dla nas :P), więc trochę prowadzenia roweru też było :P
Ale widoki stamtąd super :)
Po wydostaniu się z Kanionu decyzja o powrocie, większość już była trochę zmęczona, a i picia brakowało. Także po drodze do sklepu i z powrotem do Gliwic. Na pl. Krakowski docieram juz tylko z Garym i Rychem, zdjęcie naszych rumaków i do domu :)