Gliwice - Ostravice (Czechy)
Sobota, 27 sierpnia 2011
Km: | 111.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:15 | km/h: | 17.77 |
Pr. maks.: | 60.60 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj kolejny wypad do Ostravic z ekipą Gliwickiej Masy Krytycznej. Ostatnio bardzo mi się podobało, więc postanowiłam jechać po raz kolejny, miałam nadzieję, że tym razem uda nam się również wrócić na rowerach. Pobudka po 5, szybkie zebranie się, śniadanko, pakowanie reszty rzeczy i po 6 stawiamy się z Garym pod Lidlem w Gliwicach. Na miejsce docieramy ostatni, reszta ekipy już się stawiła - Gusiek z Jankiem, Kubush z Anią, Daro, Daniel, Piernik, Serafin i Koń.
Wszyscy w dobrych humorach ruszamy przed siebie :)
Trochę podjazdów jest, ale jakoś wszyscy dajemy radę, każdy jedzie swoim tempem.
Gdzieś po drodze robimy przerwę, żeby zaczekać na zgubione osoby (okazało się, że Ania złapała kapcia). Ekipa dociera, chwilka odpoczynku i ruszamy dalej.
Szybko mijamy granicę w Chałupkach i wjeżdżamy do Czech. Zatrzymujemy się w miejscowości Frýdek-Místek, żeby odpocząć i zrobić zakupy. Niektórzy widocznie mieli bardzo dość :p
Następnie ruszamy dalej, czeka nas już niewiele kilometrów :) Przed ostatnim, najcięższym 2,5 kilometrowym podjazdem robimy przerwę na ostatnie zakupy.
Sam wjazd nie był aż taki ciężki dla mnie jak ostatnio, może przy nadziei utrzymywała mnie myśl, że jak już dotrzemy do miejsca naszego noclegu, to czeka nas kąpiel w stawiku. Odłożyliśmy tylko rowery do pokoi i wszyscy poszliśmy się pluskać :P
Po kąpieli część poszła na kolacje, a ja z Danielem mieliśmy rozegrać mecz rewanżowy w pingla :P
Źle mi nie poszło, przy okazji dołączył się do gry jeszcze Maciek i Piernik.
Następnie również długo wyczekiwane ognisko :) Usiedliśmy sobie wszyscy razem, rozmawialiśmy, piekliśmy kiełbaski, sympatycznie było :) I tak jak ostatnio, tak i dziś powitały nas sztuczne ognie :)
Po ognisku już troszeczkę zmęczeni i spragnieni jutrzejszego dnia idziemy do łóżeczek i spać :)
Wszyscy w dobrych humorach ruszamy przed siebie :)
Trochę podjazdów jest, ale jakoś wszyscy dajemy radę, każdy jedzie swoim tempem.
Gdzieś po drodze robimy przerwę, żeby zaczekać na zgubione osoby (okazało się, że Ania złapała kapcia). Ekipa dociera, chwilka odpoczynku i ruszamy dalej.
Szybko mijamy granicę w Chałupkach i wjeżdżamy do Czech. Zatrzymujemy się w miejscowości Frýdek-Místek, żeby odpocząć i zrobić zakupy. Niektórzy widocznie mieli bardzo dość :p
Następnie ruszamy dalej, czeka nas już niewiele kilometrów :) Przed ostatnim, najcięższym 2,5 kilometrowym podjazdem robimy przerwę na ostatnie zakupy.
Sam wjazd nie był aż taki ciężki dla mnie jak ostatnio, może przy nadziei utrzymywała mnie myśl, że jak już dotrzemy do miejsca naszego noclegu, to czeka nas kąpiel w stawiku. Odłożyliśmy tylko rowery do pokoi i wszyscy poszliśmy się pluskać :P
Po kąpieli część poszła na kolacje, a ja z Danielem mieliśmy rozegrać mecz rewanżowy w pingla :P
Źle mi nie poszło, przy okazji dołączył się do gry jeszcze Maciek i Piernik.
Następnie również długo wyczekiwane ognisko :) Usiedliśmy sobie wszyscy razem, rozmawialiśmy, piekliśmy kiełbaski, sympatycznie było :) I tak jak ostatnio, tak i dziś powitały nas sztuczne ognie :)
Po ognisku już troszeczkę zmęczeni i spragnieni jutrzejszego dnia idziemy do łóżeczek i spać :)