Ostravice (Czechy) - Chałupki
Niedziela, 28 sierpnia 2011
Km: | 65.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 18.07 |
Pr. maks.: | 61.10 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano po 7 pobudka, część sobie jeszcze spała, a ja z Darkiem i Kubą poszliśmy podziwiać widoki.
O 8.30 śniadanko, także tylko każdy polował na swoje ulubione jedzonko :P Po śniadaniu jeszcze trochę zdjęć, pakowanko i szybki szpil w pingla :P
Ok. 10 żegnamy Kubusha z Anią, którzy postanawiają jechać pociągiem, a sami również powoli się zbieramy. Jeszcze tylko parę grupowych zdjęć i w drogę :)
Najpierw jeszcze zahaczamy o zbiornik wodny Šance, widoki super :)
Słońce przygrzewało :P
Stamtąd ruszamy w drogę, po drodze zatrzymujemy się w Albercie, żeby zrobić zapasy alkoholu. Daniel miał bardzo ciekawy pomysł na przewiezienie swojego asortymentu :p
Stamtąd odłączamy się szybciej z Garym, bo ten miał problem z kolanem. Jedziemy we dwójkę swoim własnym tempem, później dopiero dogania nas reszta. Widoki super, ale podjazdy, które mieliśmy do pokonania dawały się we znaki :p
Tym razem ekipa znów nam ucieka, a my z Maćkiem nadal wolniejszym tempem. Postanowiliśmy, że w Chałupkach odbijemy na pociąg, bo dalsza droga nie miała sensu, za bardzo Maćka bolało kolano.
Dojeżdżamy w końcu do Granicy. Ostatnie pamiątkowe zdjęcie, zostawiamy z Maćkiem ekipę, która wraca do Gliwc/Zabrza na rowerach, a my kierujemy się na pociąg :p
Na szczęście długo nie czekamy, jedziemy najpierw pociągiem do Raciborza, tam przesiadka do pociągu do Kędzierzyna-Koźle, a stamtąd pociąg już bezpośrednio do Gliwic.
Zmęczenie już dawało się we znaki :P
No i nasze rowerki :)
Podsumowując: wypad bardzo udany, pogoda dopisała, towarzystwo również :) To była moja dłuższa jazda z sakwami i muszę przyznać, że aż tak tragicznie się nie jechało, zobaczymy za tydzień w Tatrach :)
O 8.30 śniadanko, także tylko każdy polował na swoje ulubione jedzonko :P Po śniadaniu jeszcze trochę zdjęć, pakowanko i szybki szpil w pingla :P
Ok. 10 żegnamy Kubusha z Anią, którzy postanawiają jechać pociągiem, a sami również powoli się zbieramy. Jeszcze tylko parę grupowych zdjęć i w drogę :)
Najpierw jeszcze zahaczamy o zbiornik wodny Šance, widoki super :)
Słońce przygrzewało :P
Stamtąd ruszamy w drogę, po drodze zatrzymujemy się w Albercie, żeby zrobić zapasy alkoholu. Daniel miał bardzo ciekawy pomysł na przewiezienie swojego asortymentu :p
Stamtąd odłączamy się szybciej z Garym, bo ten miał problem z kolanem. Jedziemy we dwójkę swoim własnym tempem, później dopiero dogania nas reszta. Widoki super, ale podjazdy, które mieliśmy do pokonania dawały się we znaki :p
Tym razem ekipa znów nam ucieka, a my z Maćkiem nadal wolniejszym tempem. Postanowiliśmy, że w Chałupkach odbijemy na pociąg, bo dalsza droga nie miała sensu, za bardzo Maćka bolało kolano.
Dojeżdżamy w końcu do Granicy. Ostatnie pamiątkowe zdjęcie, zostawiamy z Maćkiem ekipę, która wraca do Gliwc/Zabrza na rowerach, a my kierujemy się na pociąg :p
Na szczęście długo nie czekamy, jedziemy najpierw pociągiem do Raciborza, tam przesiadka do pociągu do Kędzierzyna-Koźle, a stamtąd pociąg już bezpośrednio do Gliwic.
Zmęczenie już dawało się we znaki :P
No i nasze rowerki :)
Podsumowując: wypad bardzo udany, pogoda dopisała, towarzystwo również :) To była moja dłuższa jazda z sakwami i muszę przyznać, że aż tak tragicznie się nie jechało, zobaczymy za tydzień w Tatrach :)