Wokół Tatr - dzień 1
Niedziela, 4 września 2011 Kategoria Wokół Tatr 2011
Km: | 64.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 15.51 |
Pr. maks.: | 63.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zakopane - Łysa Polana - Tatranska Javorina - Zdiar - Tatranska Kotlina - Tatranske Matliare - Tatranska Lomnica - Stary Smokovec - Nova Lesna
I nastał dzień wyjazdu w Tatry, oczywiście z Maćkiem, który był pomysłodawcą wycieczki :) Dzień rozpoczęliśmy dość wcześnie, bo po 4, żeby o 5.40 móc się stawić na dworcu w Katowicach.
Jedziemy najpierw do Krakowa, a stamtąd przesiadka do Zakopanego. Humory dopisują, chociaż jesteśmy pełni obaw, szczególnie ja, kiedy próbuję podnieść swój rower z sakwami - waży chyba tonę! W Krakowie jesteśmy przed 7.40, szybka wysiadka i biegiem na pociąg do Zakopanego. Niestety miejsca na rowery brak, więc muszą stać w przejściu. Na szczęście kierownik pociągu się nie przyczepił, ale było ze dwóch pasażerów, którzy bezczelnie się ryli wprost na rowery :/ W Zakopanym docieramy po 11, parę zdjęć i w drogę.
Praktycznie po 3 km zaczyna się podjazd. W końcu po 20 km (stałego podjazdu z czasami małymi zjazdami) docieramy do Łysej Polany, tam przekraczamy granicę.
Następnie jedziemy już po stronie słowackiej. Przejeżdżamy przez Tatranską Javorinę, Podspady, Zdiar i Tatranską Kotlinę.
W Tatranskiej Kotlinie chcieliśmy przejść przez jaskinię Bielańską, ale niestety od września ostatnie wejście jest o 14, a myśmy byli ok. 16. No nic, ruszamy dalej :)
W końcu dojeżdżamy do Starego Smokowca. Tam ostatnie pamiątkowe zdjęcie na zakończenie pierwszego etapu pętli wokół Tatr i kierujemy się do marketu, żeby kupić jakieś jedzonko na jutro.
Ze sklepu wyszliśmy obładowani, a miejsca w sakwach czy plecaku Maćka brak. Niewiele zmieściłam do sakw, a Maciek wpadł na pomysł przymocowania do sakwy kartonu z zakupami. Tak też uczynił, co wyglądało naprawdę komicznie, już nie mówiąc ile mój cały rower ważył i jak bardzo się chwiał :P
Ze Starego Smokowca skierowaliśmy się do Novej Leśnej, gdzie mamy noclegi. Na szczęście było z górki, a cały ciężar sakw pchał mnie do przodu, gdzie osiągam swój Vmax. I tym sposobem ok. 19 docieramy na miejsce, rozpakowujemy się, bierzemy prysznic i idziemy spać. A jutro Łomnica, czyli odpoczynek od pedałowania :)
I nastał dzień wyjazdu w Tatry, oczywiście z Maćkiem, który był pomysłodawcą wycieczki :) Dzień rozpoczęliśmy dość wcześnie, bo po 4, żeby o 5.40 móc się stawić na dworcu w Katowicach.
Jedziemy najpierw do Krakowa, a stamtąd przesiadka do Zakopanego. Humory dopisują, chociaż jesteśmy pełni obaw, szczególnie ja, kiedy próbuję podnieść swój rower z sakwami - waży chyba tonę! W Krakowie jesteśmy przed 7.40, szybka wysiadka i biegiem na pociąg do Zakopanego. Niestety miejsca na rowery brak, więc muszą stać w przejściu. Na szczęście kierownik pociągu się nie przyczepił, ale było ze dwóch pasażerów, którzy bezczelnie się ryli wprost na rowery :/ W Zakopanym docieramy po 11, parę zdjęć i w drogę.
Praktycznie po 3 km zaczyna się podjazd. W końcu po 20 km (stałego podjazdu z czasami małymi zjazdami) docieramy do Łysej Polany, tam przekraczamy granicę.
Następnie jedziemy już po stronie słowackiej. Przejeżdżamy przez Tatranską Javorinę, Podspady, Zdiar i Tatranską Kotlinę.
W Tatranskiej Kotlinie chcieliśmy przejść przez jaskinię Bielańską, ale niestety od września ostatnie wejście jest o 14, a myśmy byli ok. 16. No nic, ruszamy dalej :)
W końcu dojeżdżamy do Starego Smokowca. Tam ostatnie pamiątkowe zdjęcie na zakończenie pierwszego etapu pętli wokół Tatr i kierujemy się do marketu, żeby kupić jakieś jedzonko na jutro.
Ze sklepu wyszliśmy obładowani, a miejsca w sakwach czy plecaku Maćka brak. Niewiele zmieściłam do sakw, a Maciek wpadł na pomysł przymocowania do sakwy kartonu z zakupami. Tak też uczynił, co wyglądało naprawdę komicznie, już nie mówiąc ile mój cały rower ważył i jak bardzo się chwiał :P
Ze Starego Smokowca skierowaliśmy się do Novej Leśnej, gdzie mamy noclegi. Na szczęście było z górki, a cały ciężar sakw pchał mnie do przodu, gdzie osiągam swój Vmax. I tym sposobem ok. 19 docieramy na miejsce, rozpakowujemy się, bierzemy prysznic i idziemy spać. A jutro Łomnica, czyli odpoczynek od pedałowania :)