Wokół Tatr - dzień 5
Czwartek, 8 września 2011 Kategoria Wokół Tatr 2011
Km: | 28.95 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 03:17 | km/h: | 8.82 |
Pr. maks.: | 58.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tatrzańska Łomnica - wylot Doliny Kieżmarskiej - Zimna Studnia - Zielony Staw Kieżmarski i z powrotem + Stary Smokowiec - Nova Leśna
Trasa, która była na dziś zaplanowana nosi nazwę według przewodnika rowerowego Pascala "prawdziwa tatrzańska wyrypa". Jej poziom ustalono jako trudny, gdyż na odcinku 7,5 km pokonujemy prawie 640 m różnicy wzniesień. Na dodatek nie jedziemy po asfalcie tak jak wczoraj, ale po drogach gruntowych, czyli szuter i mnóstwo wielkich kamieni. Strasznie bałam się tej trasy, bo po asfalcie jakoś jeszcze dałam radę, ale w terenie już mi tak dobrze nie idzie, zwłaszcza że pogoda nas nie rozpieszczała i momentami padało.
Z Novej Leśnej pojechaliśmy żeleźniczką do Tatrzańskiej Łomnicy, a stamtąd przez Tatrzańskie Matliary do wylotu Doliny Kieżmarskiej. Zdjęcie przy przystanku Biela Voda i rozpoczynamy nasz podjazd.
Na początku tragicznie nie ma, szuter pnie się do góry, ale po parunastu metrach zaczynają się już trochę większe kamyczki.
Jedziemy sobie tak wzdłuż Kieżmarskiej Białej Wody, ja po kolejnym odpoczynku zakładam kurtkę przeciwdeszczową, bo jest coraz zimniej i pada deszcz. Przy Zimnej Studni zatrzymujemy się, mamy dość, a za nami nawet nie ma połowy. Ale jedziemy dalej, chociaż jest ciężko. Momentami jest tak stromo, że koło kręci się w miejscu. Ale w końcu dojeżdżamy do miejsca skąd widać Chatę przy Zielonym Stawie. Jeszcze tylko ostatnie kilkaset metrów :)
W końcu docieramy na miejsce, zmęczeni, ale szczęśliwi :P
Idziemy na gorącą herbatkę i buchtę, czyli kluskę na parze. Siedzimy chwilkę, ubieramy wszystko co mamy i ruszamy z powrotem. Wjeżdżając na górę zapierałam się, że nie zjadę po takich kamieniach, ale jednak się odważyłam, chociaż łatwo nie było, osiągałam zabójcze prędkości 10-15 km/h :P
Jak już skończyły się takie większe kamienie, można było się bardziej rozpędzić. W końcu zjechaliśmy, mnie całe mięśnie paliły od tych kamieni. Ale zjechałam, dałam radę :) No i z powrotem do Tatrzańskiej Łomnicy, a stamtąd do Starego Smokowca pociągiem.
Następnie wysiadamy i zjazd rowerami do Novej Leśnej. Do domku przebrać się i na pociąg do Popradu na zakupy.
Trasa, która była na dziś zaplanowana nosi nazwę według przewodnika rowerowego Pascala "prawdziwa tatrzańska wyrypa". Jej poziom ustalono jako trudny, gdyż na odcinku 7,5 km pokonujemy prawie 640 m różnicy wzniesień. Na dodatek nie jedziemy po asfalcie tak jak wczoraj, ale po drogach gruntowych, czyli szuter i mnóstwo wielkich kamieni. Strasznie bałam się tej trasy, bo po asfalcie jakoś jeszcze dałam radę, ale w terenie już mi tak dobrze nie idzie, zwłaszcza że pogoda nas nie rozpieszczała i momentami padało.
Z Novej Leśnej pojechaliśmy żeleźniczką do Tatrzańskiej Łomnicy, a stamtąd przez Tatrzańskie Matliary do wylotu Doliny Kieżmarskiej. Zdjęcie przy przystanku Biela Voda i rozpoczynamy nasz podjazd.
Na początku tragicznie nie ma, szuter pnie się do góry, ale po parunastu metrach zaczynają się już trochę większe kamyczki.
Jedziemy sobie tak wzdłuż Kieżmarskiej Białej Wody, ja po kolejnym odpoczynku zakładam kurtkę przeciwdeszczową, bo jest coraz zimniej i pada deszcz. Przy Zimnej Studni zatrzymujemy się, mamy dość, a za nami nawet nie ma połowy. Ale jedziemy dalej, chociaż jest ciężko. Momentami jest tak stromo, że koło kręci się w miejscu. Ale w końcu dojeżdżamy do miejsca skąd widać Chatę przy Zielonym Stawie. Jeszcze tylko ostatnie kilkaset metrów :)
W końcu docieramy na miejsce, zmęczeni, ale szczęśliwi :P
Idziemy na gorącą herbatkę i buchtę, czyli kluskę na parze. Siedzimy chwilkę, ubieramy wszystko co mamy i ruszamy z powrotem. Wjeżdżając na górę zapierałam się, że nie zjadę po takich kamieniach, ale jednak się odważyłam, chociaż łatwo nie było, osiągałam zabójcze prędkości 10-15 km/h :P
Jak już skończyły się takie większe kamienie, można było się bardziej rozpędzić. W końcu zjechaliśmy, mnie całe mięśnie paliły od tych kamieni. Ale zjechałam, dałam radę :) No i z powrotem do Tatrzańskiej Łomnicy, a stamtąd do Starego Smokowca pociągiem.
Następnie wysiadamy i zjazd rowerami do Novej Leśnej. Do domku przebrać się i na pociąg do Popradu na zakupy.