Wokół Tatr - dzień 9
Poniedziałek, 12 września 2011 Kategoria Wokół Tatr 2011
Km: | 57.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:27 | km/h: | 16.59 |
Pr. maks.: | 61.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 500m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podbiel - Tvrdosin - Trstena - Vitanova - Sucha Hora - Chochołów - Witów - Zakopane
Dziś rano pobudka, pakowanko i szybko na 8.30 do Zamku Orawskiego. Wchodzimy z Maćkiem sami, dostajemy przewodniczkę i idziemy zwiedzać. Zamek naprawdę robi wrażenie, stoi na wysokiej skale, piętrzącej się 112 m nad lustrem rzeki Orawy. Na całość zamku składają się trzy kompleksy tworzące tzw. zamki górny, średni i dolny.
Po zwiedzaniu idziemy na pizzę i z powrotem na pociąg do Podbiela.
Stamtąd przez Twardosin i Trstenę do Polski, granicę przekraczamy w Suchej Horze.
Przejeżdżamy przez Chochołów. Wioska super, same domki z drewna.
Jedziemy również przez wieś Witów, gdzie znajduje się drewniany kościółek.
W tamtejszych okolicach natrafiamy również na pasące się owieczki :)
W końcu wjeżdżamy do Zakopanego.
Szukamy noclegu i dzwonimy do takiego dziadka, który dał nam swoją wizytówkę, jak w pierwszy dzień przyjechaliśmy do Zakopanego. Bierzemy pokój, ogólnie pokój i warunki średnie, ale jesteśmy już tak padnięci, że nie mamy sił szukać gdzie indziej. A wieczorkiem uczcić przejechanie Tatr dookoła :)
Dziś rano pobudka, pakowanko i szybko na 8.30 do Zamku Orawskiego. Wchodzimy z Maćkiem sami, dostajemy przewodniczkę i idziemy zwiedzać. Zamek naprawdę robi wrażenie, stoi na wysokiej skale, piętrzącej się 112 m nad lustrem rzeki Orawy. Na całość zamku składają się trzy kompleksy tworzące tzw. zamki górny, średni i dolny.
Po zwiedzaniu idziemy na pizzę i z powrotem na pociąg do Podbiela.
Stamtąd przez Twardosin i Trstenę do Polski, granicę przekraczamy w Suchej Horze.
Przejeżdżamy przez Chochołów. Wioska super, same domki z drewna.
Jedziemy również przez wieś Witów, gdzie znajduje się drewniany kościółek.
W tamtejszych okolicach natrafiamy również na pasące się owieczki :)
W końcu wjeżdżamy do Zakopanego.
Szukamy noclegu i dzwonimy do takiego dziadka, który dał nam swoją wizytówkę, jak w pierwszy dzień przyjechaliśmy do Zakopanego. Bierzemy pokój, ogólnie pokój i warunki średnie, ale jesteśmy już tak padnięci, że nie mamy sił szukać gdzie indziej. A wieczorkiem uczcić przejechanie Tatr dookoła :)