Dzień 9: Câmpulung - Căpățânenii Ungureni
Piątek, 4 lipca 2014 Kategoria Rumunia 2014
Km: | 67.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:46 | km/h: | 14.17 |
Pr. maks.: | 56.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1094kcal | Podjazdy: | 940m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pobudka jak zwykle, chociaż ciężko dziś było wstać. Powoli się zbieramy, chociaż z okna widać chmury. Mam nadzieję, że nie będzie padać.
Po śniadaniu wyjeżdżamy. Gość z Motelu powiedział nam, że do Curtea de Argeș mamy ok. 30 km i 6 górek, czyli 6 podjazdów i 6 zjazdów. I faktycznie prawie tak było, pomylił się w kilometrach, bo przejechaliśmy trochę więcej.
I tak jedziemy, 8% pod górę i zjazd, pod górę i zjazd. Na drodze tym razem spotykamy konie.
Wymęczeni trochę byliśmy, zwłaszcza że poranne chmurki gdzieś się podziały, a słońce prażyło.
W końcu po męczarniach dojeżdżamy do Curtea de Argeș.
Jedziemy w stronę Trasy Transfogaraskiej i chcemy znaleźć jakiś nocleg na campingu. Jedziemy i jedziemy, aż dojeżdżamy do Căpățânenii Ungureni. Tu pojawia się znak, że znajdujemy się na Trasie Transfogaraskiej, czyli 7c.
Szosa Transfogaraska otwarta jest jedynie w sezonie letnim, od 15 czerwca do 15 września, ale to również zależy od warunków atmosferycznych, gdyż na wysokości 2000 m.n.p.m. często jeszcze latem zalega śnieg. Z tablicy dowiadujemy się, że droga jest otwarta (deschis) :)
Spotykamy tu dwóch sakwiarzy, chyba Rumunów, których pytamy się o jakiś camping, albo miejsce do rozbicia namiotu. Mówią, że niedaleko jest jakiś domek i tam gospodarz pozwoli nam rozbić namiot. Domek minęliśmy, postanowiliśmy jechać dalej. Przejeżdżamy obok małej polanki z napisem privat, na której stoją dwa samochody z przyczepami campingowymi. Pytamy się gościa, który akurat sprzedaje tam jakieś nalewki i owoce o możliwość rozbicia namiotu. Na migi udało się dogadać - można rozbić namiot za 5 lei, jutro rano ktoś będzie zbierał kasę, gdyż ten gość właścicielem nie jest. Super, nocleg tani, obok przepływa sobie rzeczka, więc możemy się obmyć i schłodzić napoje. Miejsca na rozbicie namiotu też mamy sporo :)
Jemy kolację, Maciek robi jeszcze małe ognisko.
Jutro zamierzamy przejechać Drogę Transfogaraską, więc kładziemy się wcześniej spać, by nabrać sił.
A tu jeszcze nasi wieczorni kompani :)
Dzień następny...
Po śniadaniu wyjeżdżamy. Gość z Motelu powiedział nam, że do Curtea de Argeș mamy ok. 30 km i 6 górek, czyli 6 podjazdów i 6 zjazdów. I faktycznie prawie tak było, pomylił się w kilometrach, bo przejechaliśmy trochę więcej.
I tak jedziemy, 8% pod górę i zjazd, pod górę i zjazd. Na drodze tym razem spotykamy konie.
Wymęczeni trochę byliśmy, zwłaszcza że poranne chmurki gdzieś się podziały, a słońce prażyło.
W końcu po męczarniach dojeżdżamy do Curtea de Argeș.
Jedziemy w stronę Trasy Transfogaraskiej i chcemy znaleźć jakiś nocleg na campingu. Jedziemy i jedziemy, aż dojeżdżamy do Căpățânenii Ungureni. Tu pojawia się znak, że znajdujemy się na Trasie Transfogaraskiej, czyli 7c.
Szosa Transfogaraska otwarta jest jedynie w sezonie letnim, od 15 czerwca do 15 września, ale to również zależy od warunków atmosferycznych, gdyż na wysokości 2000 m.n.p.m. często jeszcze latem zalega śnieg. Z tablicy dowiadujemy się, że droga jest otwarta (deschis) :)
Spotykamy tu dwóch sakwiarzy, chyba Rumunów, których pytamy się o jakiś camping, albo miejsce do rozbicia namiotu. Mówią, że niedaleko jest jakiś domek i tam gospodarz pozwoli nam rozbić namiot. Domek minęliśmy, postanowiliśmy jechać dalej. Przejeżdżamy obok małej polanki z napisem privat, na której stoją dwa samochody z przyczepami campingowymi. Pytamy się gościa, który akurat sprzedaje tam jakieś nalewki i owoce o możliwość rozbicia namiotu. Na migi udało się dogadać - można rozbić namiot za 5 lei, jutro rano ktoś będzie zbierał kasę, gdyż ten gość właścicielem nie jest. Super, nocleg tani, obok przepływa sobie rzeczka, więc możemy się obmyć i schłodzić napoje. Miejsca na rozbicie namiotu też mamy sporo :)
Jemy kolację, Maciek robi jeszcze małe ognisko.
Jutro zamierzamy przejechać Drogę Transfogaraską, więc kładziemy się wcześniej spać, by nabrać sił.
A tu jeszcze nasi wieczorni kompani :)
Dzień następny...