Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 532.33 km (w terenie 105.00 km; 19.72%) |
Czas w ruchu: | 31:40 |
Średnia prędkość: | 16.81 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.40 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 31.31 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Uczelnia
Środa, 9 czerwca 2010 Kategoria Uczelnia
Km: | 5.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:17 | km/h: | 17.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj po cywilu na AE i z powrotem. Upał niesamowity...
Tu i tam :)
Wtorek, 8 czerwca 2010 Kategoria Katowitz Biker'z
Km: | 37.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw podjechałam sobie do Raptora i Pablowa po zdjęcia z niedzielnych zawodów, a później na Dolinkę na cotygodniowe śmiganie z Katovitz Biker'z. Oczywiście jak zwykle tłumy, czyli ja, rygi i Krzychu. We trójkę podjechaliśmy sobie do Grania i razem kawałeczek się przejechaliśmy, po czym ja i rygi się odłączyliśmy i w stronę domu. Kolano i łokieć bolą po niedzieli, musiałam nieźle trzasnąć o ten asfalt... Chociaż z kolanem lepiej się jeździ niż chodzi...
MTB XC Cross Country
Niedziela, 6 czerwca 2010 Kategoria Zawody
Km: | 31.18 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 16.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Moje pierwsze zawody w życiu, także miałam małego stresa… :P Wstałam wcześniej, zjadłam coś i pojechałam od razu się zapisać w obawie przed tym, że później zrobią się kolejki. Dostałam numerek 232 :) Spotkałam jeszcze radzia, który też się zapisywał. Spod Spodka pojechaliśmy do mnie po banner Masy Krytycznej, a następnie udaliśmy się pod teatr na spotkanie z resztą osób z forum Masy. Trochę kiepsko było wszystko zorganizowane, bo godziny startów były ciągle zmieniane, jednak ostatecznie moja kategoria wiekowa M2 kobiet startowała o 12:00. Najpierw startowali faceci, a jakąś minutę po nich kobiety. Ja ustawiłam się gdzieś tam z tyłu, żeby nie zagradzać tym najlepszym, w końcu i tak by mnie prześcignęły :P Wystartowaliśmy, trasa na początku przy Spodku, a potem bokiem Roździeńskiego. Oczywiście już od razu byłam gdzieś w tyle, jednak nie ostatnia :) Po drodze spotkałam Marcina, który złapał gumę, ale potem szybko mnie prześcignął :) Przy samym zjeździe na Dolinę Trzech Stawów zaliczyłam pierwszą, ale w sumie jedyną glebę – był rozjazd w lewo albo w prawo, ja wiedziałam, że trzeba jechać w prawo, jednak ktoś za mną chyba tego nie wiedział i pojechał w lewo wprost na mnie… Właściwie nic mi się nie stało, poza obdartą łydką i tyłkiem, ale niestety mam zdarte siodełko, przerzutki też coś dziwnie zaczęły mi chodzić… Trudno, pozbierałam się i jechałam dalej. Trasa prowadziła fajnymi bocznymi ścieżkami, w niektórych momentach na podjazdach nie dawałam rady i musiałam prowadzić rower, myślę jednak, że nie byłam jedyna. W końcu dojechałam do mety i nie byłam ostatnia, także jestem z siebie dumna :D Zaliczyłam swoje pierwsze zawody, dojechałam cała i było bardzo fajnie, może w jakiś następnych też wystartuję :D Mimo że średnia nie jest powalająca, bo przy samym końcu miałam jakoś 18,1 km/h na chyba 19 km trasy, to i tak jestem z siebie dumna i niech się każdy śmieje… :P
Wielkie podziękowania należą się chłopakom, którzy mi towarzyszyli i dopingowali na starcie: Raptor, Pablow, radziu, ficus, eastern, hose, Michalll, MTBikerrr i Graniu. Dzięki chłopaki! :)
A wyniki już są znane, byłam... 4! :P Ale niestety na 7 kobiet z mojej kategorii, także już nie ma się czym chwalić... :P
A tu mój piękny finisz, uchwycony przez Pablowa :)
Wielkie podziękowania należą się chłopakom, którzy mi towarzyszyli i dopingowali na starcie: Raptor, Pablow, radziu, ficus, eastern, hose, Michalll, MTBikerrr i Graniu. Dzięki chłopaki! :)
A wyniki już są znane, byłam... 4! :P Ale niestety na 7 kobiet z mojej kategorii, także już nie ma się czym chwalić... :P
A tu mój piękny finisz, uchwycony przez Pablowa :)
Zakupy
Sobota, 5 czerwca 2010
Km: | 9.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 16.92 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do rowerowego na Mikołowskiej po dętki, a następnie do Go Sportu.
Ehh, zaś zaczynam mieć problem z moim kolanem, a właściwie ścięgnem, czy mięśniem, nikt nie wie co mnie dokładnie boli, ja też. Chyba zaś się zaczną zabiegi, trzeba się w końcu wybrać do lekarza, może przejdzie...
Ehh, zaś zaczynam mieć problem z moim kolanem, a właściwie ścięgnem, czy mięśniem, nikt nie wie co mnie dokładnie boli, ja też. Chyba zaś się zaczną zabiegi, trzeba się w końcu wybrać do lekarza, może przejdzie...
Terenowo :)
Piątek, 4 czerwca 2010
Km: | 47.06 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 17.87 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miałam się uczyć, ale jak zawsze nie wyszło :P Rano Marcin napisał, czy nie idę na rower, a ja wiadomo co mogłam odpisać :D Jeszcze telefon do Dawida i byliśmy ustawieni o 14 pod Spodkiem. Stamtąd skierowaliśmy się na Dolinę Trzech Stawów, lasy murckowskie i na hałdę na Kostuchnie. Na szczęście wnoszenie roweru mnie ominęło :D
Chwila odpoczynku na górze i zaś na dół.
Oczywiście ja tamtędy nie zjechałam, pojechałam sobie mniej hardkorowym zjazdem :P
Z hałd skierowaliśmy się do Marcina na mały odpoczynek, serwis i uzupełnienie płynów.
Od Marcina znowu w tereny, gdzieś w stronę Kamionki. Trasa świetna, trochę błotka też było :)
"Najlepsze" było jak goniłam chłopaków, bo oni oczywiście pędzili... Jadę sobie tak z 30 km/h w dół po żwirze, nagle skręt albo w prawo do jakiegoś gospodarstwa, albo w lewo do lasu. Ja, jako że nie wiedziałam gdzie jechać, to zaczęłam hamować, tylne koło mi uleciało na bok, SPDki na szczęście mi się wypięły i ponoć przeleciałam jakoś jedną noga nad kierownicą :P Na szczęście gleby nie zaliczyłam, ale co najlepsze... Biorę ten rower i coś mi się nie podobało, a tu nagle tylne koło mi odlatuje :O Masakra, chwilę wcześniej, a mogłam się nieźle poobijać... Dobrze, że to się stało w ogóle gdzieś na bocznych drogach, a nie na ulicy... Teraz chyba będę przed każdą jazdą sprawdzać każde śrubki, w sumie też mogłam pomyśleć, że do samo z siebie może się odkręcać, ale ani razu jeszcze koła nie wyciągałam, więc myślałam, że tak jak było przykręcone, tak dalej jest... Już tak nie przeżywam, ważne, że żyję i mam nauczkę na przyszłość :P
Oba koła zostały mocno przykręcone i skierowaliśmy się w las, a potem już na drogę w Kamionce i ulicą Kościuszki w stronę Katowic. Tutaj ostatni odpoczynek i zaś w drogę:
Dotarliśmy już do Katowic, stamtąd droga przez Ligotę, gdzie pożegnaliśmy Dawida. Na Mikołowskiej rozstanie z Marcinem i do domu.
Średnia taka sobie, chociaż zależy jak patrzeć, dużo terenu i dużo górek, więc nie jest chyba tragicznie :P
Chwila odpoczynku na górze i zaś na dół.
Oczywiście ja tamtędy nie zjechałam, pojechałam sobie mniej hardkorowym zjazdem :P
Z hałd skierowaliśmy się do Marcina na mały odpoczynek, serwis i uzupełnienie płynów.
Od Marcina znowu w tereny, gdzieś w stronę Kamionki. Trasa świetna, trochę błotka też było :)
"Najlepsze" było jak goniłam chłopaków, bo oni oczywiście pędzili... Jadę sobie tak z 30 km/h w dół po żwirze, nagle skręt albo w prawo do jakiegoś gospodarstwa, albo w lewo do lasu. Ja, jako że nie wiedziałam gdzie jechać, to zaczęłam hamować, tylne koło mi uleciało na bok, SPDki na szczęście mi się wypięły i ponoć przeleciałam jakoś jedną noga nad kierownicą :P Na szczęście gleby nie zaliczyłam, ale co najlepsze... Biorę ten rower i coś mi się nie podobało, a tu nagle tylne koło mi odlatuje :O Masakra, chwilę wcześniej, a mogłam się nieźle poobijać... Dobrze, że to się stało w ogóle gdzieś na bocznych drogach, a nie na ulicy... Teraz chyba będę przed każdą jazdą sprawdzać każde śrubki, w sumie też mogłam pomyśleć, że do samo z siebie może się odkręcać, ale ani razu jeszcze koła nie wyciągałam, więc myślałam, że tak jak było przykręcone, tak dalej jest... Już tak nie przeżywam, ważne, że żyję i mam nauczkę na przyszłość :P
Oba koła zostały mocno przykręcone i skierowaliśmy się w las, a potem już na drogę w Kamionce i ulicą Kościuszki w stronę Katowic. Tutaj ostatni odpoczynek i zaś w drogę:
Dotarliśmy już do Katowic, stamtąd droga przez Ligotę, gdzie pożegnaliśmy Dawida. Na Mikołowskiej rozstanie z Marcinem i do domu.
Średnia taka sobie, chociaż zależy jak patrzeć, dużo terenu i dużo górek, więc nie jest chyba tragicznie :P
WPKiW i objazd trasy.
Czwartek, 3 czerwca 2010
Km: | 54.52 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 18.48 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Skorzystałam z tego, że dzisiaj wolne, więc rano wyszłam sobie na rower, zrobiłam 4 kółka w WPKiW i do domu. Tyle co weszłam i dzwoni Dawid, czy idę się przejechać. No to zaproponowałam, żeby objechać sobie trasę przed niedzielnymi zawodami. Napisałam jeszcze na forum Masy i takim oto sposobem była nas czwórka, czyli ja, Dawid, Marcin i Michał :) Spokojnie sobie pojechaliśmy ścieżką w stronę dolinki, po jakimś czasie fajne błotko się zaczęło, nie jestem pewna czy tamtędy będzie szła trasa, ale co tam, trochę błota nie zaszkodzi :D Potem chwilka asfaltu i zaś zjazd w boczne drogi, z tym że tam już przejechać się nie dało, bo ścieżka zalana.
Kawałek się wróciliśmy i pojechaliśmy inną drogą, chociaż tam też pozalewane. Tutaj zmagania Marcina i moje :D
Potem już jechało się w mniej ekstremalnych warunkach :) Trasa ogólnie spoko, ciężka nie jest, także mam nadzieję, że w niedzielę nie dojadę ostatnia :P
I końcowe zdjęcie, dołączył się kolega z Siemianowic, który tez objeżdżał trasę :)
Kawałek się wróciliśmy i pojechaliśmy inną drogą, chociaż tam też pozalewane. Tutaj zmagania Marcina i moje :D
Potem już jechało się w mniej ekstremalnych warunkach :) Trasa ogólnie spoko, ciężka nie jest, także mam nadzieję, że w niedzielę nie dojadę ostatnia :P
I końcowe zdjęcie, dołączył się kolega z Siemianowic, który tez objeżdżał trasę :)
Spacerowo.
Środa, 2 czerwca 2010
Km: | 26.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 14.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak spontanicznie dziś :) Napisała do mnie koleżanka, którą poznałam rok temu na Masie, czy nie mam ochoty na rower. W sumie fajnie, w końcu jakaś dziewczyna chętna na rower, a nie sami faceci, ileż też można :D Także spotkałyśmy się pod AE, skierowałyśmy się na Dolinę i tam chyba ze 3 kółka po tym asfalcie zrobiłyśmy. Chciałyśmy jechać wzdłuż stawu, ale niestety natknęłyśmy się na przeszkodę:
Także zwrot i już w stronę domu :)
Także zwrot i już w stronę domu :)