Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 345.01 km (w terenie 104.00 km; 30.14%) |
Czas w ruchu: | 20:16 |
Średnia prędkość: | 17.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.80 km/h |
Suma podjazdów: | 210 m |
Suma kalorii: | 2564 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 26.54 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
Czechowice
Sobota, 5 maja 2012
Km: | 34.67 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 14.55 |
Pr. maks.: | 38.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw z Iwoną i Kubą do Auchana na Rybnicką, a po południu z nimi i Maćkiem na Czechowice trochę pojeździć.
Trzebnia i okolice
Czwartek, 3 maja 2012
Km: | 38.16 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 16.35 |
Pr. maks.: | 65.80 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś wypad taki trochę spontaniczny, był w planach, ale nie na dziś, bo pogoda zapowiadała się brzydka. Jednak rano wstaliśmy z Maćkiem, na dworze słońce, więc zbieramy się, pakujemy rowery do auta i jedziemy do Trzebini (która znajduje się w połowie między Katowicami a Krakowem). Na początek kierujemy się nad Balaton. Jest to nieduży zbiornik wodny o powierzchni 3 ha, powstały w wyrobisku kamieniołomu. Woda jest w nim kryształowo czysta, bo zasilana podziemnymi źródłami. Mogliśmy się na własne oczy przekonać i zobaczyć, że miejsce te cieszy się dużym zainteresowaniem - ludzi chcących się popluskać w wodzie, jak i nad nią posiedzieć było dość sporo jak na wczesny maj. My z Maćkiem kąpiel w Balatonie zostawiamy na raz kolejny, następnie wdrapujemy się na górę.
Ruszamy w kierunku Puszczy Dulowskiej, która również cieszyła się dziś dużym zainteresowaniem i muszę przyznać, że warta jest odwiedzenia.
Nie mogę też narzekać na oznakowanie tamtych dróg, wszystko widać jak na dłoni, nie idzie się pogubić. Szkoda że tak u nas nie ma...
Kierujemy się do Rudna, a stamtąd podjeżdżamy do ruin zamku Tęczyn. Początki zamku sięgają średniowiecza, później dobudowano jeszcze inne części. Muszę przyznać, że zamek robi wrażenie i jest ogromny.
Dalej udajemy się do Grojca, potem do Alwerni. Ciągłe zjazdy i podjazdy.
Przejeżdżamy przez Regulice i jak się potem okazuje mylimy drogę i znacznie sobie ją skracamy, omijając przez to zjazd nad kolejne ruiny zamku. Docieramy do Bolęcina, Maciek myśli nad powrotem, ale skutecznie wybijam mu to z głowy widząc wielką chmurę nad nami i pioruny :P Jedziemy dalej w stronę Trzebini. Złapała nas niezła ulewa, burza z piorunami i grad. Na chwilę schroniliśmy się pod zadaszeniem, ale było to bezsensowne, bo nie było widać końca tego deszczu.
Decydujemy się jechać dalej. Jazda w deszczu świetna, na szczęście zimno nie było, ale też suchej nitki na nas nie było :) Przejeżdżamy szybko przez Piłę Kościelecką i docieramy do Trzebini na rynek.
Po zdjęciu może nie widać, ale leje nieźle :P
Pakujemy się do auta i postanawiamy podjechać pod ominięte ruiny zamku. Przejeżdżamy przez Płazę, gdzie znajduje się ciekawy zegar.
Następnie kierujemy się do Babic, gdzie znajdują się ruiny zamku Lipowiec. Podejście pod zamek już pieszo, okazuje się, że wstęp jest płatny, ale dzięki Maćkowi wchodzimy za darmo :)
I to już koniec wycieczki, wsiadamy do auta i ruszamy do Gliwic.
Ruszamy w kierunku Puszczy Dulowskiej, która również cieszyła się dziś dużym zainteresowaniem i muszę przyznać, że warta jest odwiedzenia.
Nie mogę też narzekać na oznakowanie tamtych dróg, wszystko widać jak na dłoni, nie idzie się pogubić. Szkoda że tak u nas nie ma...
Kierujemy się do Rudna, a stamtąd podjeżdżamy do ruin zamku Tęczyn. Początki zamku sięgają średniowiecza, później dobudowano jeszcze inne części. Muszę przyznać, że zamek robi wrażenie i jest ogromny.
Dalej udajemy się do Grojca, potem do Alwerni. Ciągłe zjazdy i podjazdy.
Przejeżdżamy przez Regulice i jak się potem okazuje mylimy drogę i znacznie sobie ją skracamy, omijając przez to zjazd nad kolejne ruiny zamku. Docieramy do Bolęcina, Maciek myśli nad powrotem, ale skutecznie wybijam mu to z głowy widząc wielką chmurę nad nami i pioruny :P Jedziemy dalej w stronę Trzebini. Złapała nas niezła ulewa, burza z piorunami i grad. Na chwilę schroniliśmy się pod zadaszeniem, ale było to bezsensowne, bo nie było widać końca tego deszczu.
Decydujemy się jechać dalej. Jazda w deszczu świetna, na szczęście zimno nie było, ale też suchej nitki na nas nie było :) Przejeżdżamy szybko przez Piłę Kościelecką i docieramy do Trzebini na rynek.
Po zdjęciu może nie widać, ale leje nieźle :P
Pakujemy się do auta i postanawiamy podjechać pod ominięte ruiny zamku. Przejeżdżamy przez Płazę, gdzie znajduje się ciekawy zegar.
Następnie kierujemy się do Babic, gdzie znajdują się ruiny zamku Lipowiec. Podejście pod zamek już pieszo, okazuje się, że wstęp jest płatny, ale dzięki Maćkowi wchodzimy za darmo :)
I to już koniec wycieczki, wsiadamy do auta i ruszamy do Gliwic.
Rychlebske Stezky - Trail podél Černého potoka
Wtorek, 1 maja 2012
Km: | 24.46 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 12.76 |
Pr. maks.: | 36.90 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 80m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś powrót ze Strąkowej i koniec przedmajówki... Do Gliwic wracamy przez Czechy, zahaczając kolejny raz o Rychlebskie Ścieżki. Na miejscu jesteśmy po 13.00 i wybieramy:
Jak sama nazwa mówi, trasa prowadzi wzdłuż Černého potoka. Jeśli chodzi o poziom trudności, to jest to trasa lekka, mi również nie sprawiała większych trudności, była bardzo przyjemna. Długość trasy wynosi 14 km, z czego 7 km trail, a 7 km z powrotem zielonym szlakiem turystycznym. Przewyższenie – 80 m. Ogólnie trasa prowadzi przez Žulovskie wzniesienia, z Černé Vody do Velké Kraše.
Powrót już ciekawszy, bo pogubiliśmy szlak, wyjechaliśmy gdzieś w las, a napotkani ludzie powiedzieli, że tamtędy da się dojechać. Jednak... nie znając terenu, widząc kilka odnóg innych ścieżek woleliśmy zawrócić. W końcu trafiliśmy na właściwą ścieżkę rowerową i jak się później okazało była połączona z tym lasem z którego wcześniej zawróciliśmy. Także nadrobiliśmy nieźle drogi, no ale cóż. Po chwili dopada nas też mały deszczyk, słyszymy w oddali grzmoty. Docieramy nad Plavny Potok (315 m.) i stąd już kawałek do samochodu.
Przy samochodzie już jesteśmy w ulewie, szybkie pakowanie rowerów, przebranie się i w drogę. A po drodze nie jedna, a nawet dwie tęcze :)
Podsumowując: dzień bardzo udany :)
Jak sama nazwa mówi, trasa prowadzi wzdłuż Černého potoka. Jeśli chodzi o poziom trudności, to jest to trasa lekka, mi również nie sprawiała większych trudności, była bardzo przyjemna. Długość trasy wynosi 14 km, z czego 7 km trail, a 7 km z powrotem zielonym szlakiem turystycznym. Przewyższenie – 80 m. Ogólnie trasa prowadzi przez Žulovskie wzniesienia, z Černé Vody do Velké Kraše.
Powrót już ciekawszy, bo pogubiliśmy szlak, wyjechaliśmy gdzieś w las, a napotkani ludzie powiedzieli, że tamtędy da się dojechać. Jednak... nie znając terenu, widząc kilka odnóg innych ścieżek woleliśmy zawrócić. W końcu trafiliśmy na właściwą ścieżkę rowerową i jak się później okazało była połączona z tym lasem z którego wcześniej zawróciliśmy. Także nadrobiliśmy nieźle drogi, no ale cóż. Po chwili dopada nas też mały deszczyk, słyszymy w oddali grzmoty. Docieramy nad Plavny Potok (315 m.) i stąd już kawałek do samochodu.
Przy samochodzie już jesteśmy w ulewie, szybkie pakowanie rowerów, przebranie się i w drogę. A po drodze nie jedna, a nawet dwie tęcze :)
Podsumowując: dzień bardzo udany :)