Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 612.97 km (w terenie 107.00 km; 17.46%) |
Czas w ruchu: | 38:02 |
Średnia prędkość: | 16.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.70 km/h |
Suma podjazdów: | 880 m |
Suma kalorii: | 7142 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 55.72 km i 3h 27m |
Więcej statystyk |
Wzdłuż wybrzeża dzień 4: Darłówko - Ustka
Wtorek, 4 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 49.85 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:53 | km/h: | 17.29 |
Pr. maks.: | 38.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 610kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj mieliśmy pobudkę dość wcześnie rano, bo o 5:40, zebraliśmy się i korzystając z okazji, że z furtki praktycznie od razu wychodzimy na morze, poszliśmy na wschód słońca. Jeszcze zanim słońce wzeszło, to niebo już fajnie wyglądało.
Wschód bardzo fajny, z tym że słońce wschodziło po stronie lądu, a nie znad morza...
Obejrzeliśmy i dalej poszliśmy do domku spać. Pobudka przed 10:00, spakowaliśmy się, zjedliśmy śniadanko, zostawiliśmy rzeczy razem z rowerami i poszliśmy na plażę, gdyż pogoda zapowiadała się ciekawie. Maciek od razu zaczął budować zamek z piasku, ja po chwili też się dołączyłam :P
Potem obowiązkowa kąpiel w morzu :) Co prawda woda ciepła nie była, ale dało się wytrzymać, więc trochę mogliśmy się powygłupiać :P
Po 13:00 zaczęliśmy się w końcu zbierać, poszliśmy do domku po rowery, przebraliśmy się i już z całym bagażem podjechaliśmy pod latarnię, bo wczoraj nie zdążyliśmy jej zwiedzić.
Jeśli chodzi o latarnię w Darłówku, to pochodzi ona z XIX w., ma 22 m. wysokości, a zasięg jej światła wynosi 27,8 km.
Z Darłowa jedziemy do Jarosławca, gdzie jest kolejna latarnia do zwiedzania, czynna od 15:00, dlatego wcześniej mogliśmy sobie pozwolić na chwilę odpoczynku na plaży.
Ta latarnia pochodzi natomiast z 1838 r., ma 33,3 m. wysokości, a zasięg jej światła wynosi 12 km.
Z Jarosławca, żeby dostać się do Ustki, trzeba okrążyć Jezioro Wicko, więc jedziemy przez Jezierzany, Łącko, Korlino, Królewo, Złakowo, Zaleskie, Duninowo, aż w końcu docieramy do Ustki.
Pędzimy ile sił w nogach, bo zaraz 18:00, a do tej godziny jest otwarta latarnia w Ustce. Udało nam się zdążyć, kupujemy bilety i wchodzimy na górę.
Latarnia w Ustce ma 19,5 m., zasięg jej światła wynosi 33 km.
Dalej jedziemy szukać noclegu, za pierwszym razem nie udaje się, ale za drugim już ok. Okazało się, że babka ma wolne mieszkanie i za jedną noc, za dwie osoby chce 70 zł. Bierzemy od razu, ale jeszcze nie płacimy, chcemy wiedzieć za co mamy zapłacić. Podjeżdżamy pod blok, generalnie w centrum miasta, ładna okolica. Mieszkanie też super, 2 pokoje, kuchnia, łazienka, ogólnie full wypas. Myjemy się, idziemy zapłacić babce i dalej na spacerek. Przechodzimy na molo, już po zachodzie słońca, ale jeszcze niebo różowe.
Na molo wypoczywa też syrena, która wpadła Maćkowi w oko :P
Potem na naleśniki i już do domu spać :)
Dzień następny :)
Wschód bardzo fajny, z tym że słońce wschodziło po stronie lądu, a nie znad morza...
Obejrzeliśmy i dalej poszliśmy do domku spać. Pobudka przed 10:00, spakowaliśmy się, zjedliśmy śniadanko, zostawiliśmy rzeczy razem z rowerami i poszliśmy na plażę, gdyż pogoda zapowiadała się ciekawie. Maciek od razu zaczął budować zamek z piasku, ja po chwili też się dołączyłam :P
Potem obowiązkowa kąpiel w morzu :) Co prawda woda ciepła nie była, ale dało się wytrzymać, więc trochę mogliśmy się powygłupiać :P
Po 13:00 zaczęliśmy się w końcu zbierać, poszliśmy do domku po rowery, przebraliśmy się i już z całym bagażem podjechaliśmy pod latarnię, bo wczoraj nie zdążyliśmy jej zwiedzić.
Jeśli chodzi o latarnię w Darłówku, to pochodzi ona z XIX w., ma 22 m. wysokości, a zasięg jej światła wynosi 27,8 km.
Z Darłowa jedziemy do Jarosławca, gdzie jest kolejna latarnia do zwiedzania, czynna od 15:00, dlatego wcześniej mogliśmy sobie pozwolić na chwilę odpoczynku na plaży.
Ta latarnia pochodzi natomiast z 1838 r., ma 33,3 m. wysokości, a zasięg jej światła wynosi 12 km.
Z Jarosławca, żeby dostać się do Ustki, trzeba okrążyć Jezioro Wicko, więc jedziemy przez Jezierzany, Łącko, Korlino, Królewo, Złakowo, Zaleskie, Duninowo, aż w końcu docieramy do Ustki.
Pędzimy ile sił w nogach, bo zaraz 18:00, a do tej godziny jest otwarta latarnia w Ustce. Udało nam się zdążyć, kupujemy bilety i wchodzimy na górę.
Latarnia w Ustce ma 19,5 m., zasięg jej światła wynosi 33 km.
Dalej jedziemy szukać noclegu, za pierwszym razem nie udaje się, ale za drugim już ok. Okazało się, że babka ma wolne mieszkanie i za jedną noc, za dwie osoby chce 70 zł. Bierzemy od razu, ale jeszcze nie płacimy, chcemy wiedzieć za co mamy zapłacić. Podjeżdżamy pod blok, generalnie w centrum miasta, ładna okolica. Mieszkanie też super, 2 pokoje, kuchnia, łazienka, ogólnie full wypas. Myjemy się, idziemy zapłacić babce i dalej na spacerek. Przechodzimy na molo, już po zachodzie słońca, ale jeszcze niebo różowe.
Na molo wypoczywa też syrena, która wpadła Maćkowi w oko :P
Potem na naleśniki i już do domu spać :)
Dzień następny :)
Wzdłuż wybrzeża dzień 3: Kołobrzeg - Darłówko
Poniedziałek, 3 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 90.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:26 | km/h: | 16.71 |
Pr. maks.: | 32.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1005kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna pobudka po 8:00 i jak co dzień pakowanie. Bardzo miła gospodyni pożegnała nas i życzyła miłej podróży. Z miejsca noclegu jedziemy na kołobrzeski rynek, przy którym znajduje się ratusz z 1832 r.
Z Kołobrzegu kierujemy się na Podczele, gdzie znajduje się lotnisko, na którym przez lata stacjonowała armia radziecka. Mieliśmy możliwość obejrzenia wielkich hangarów lotniczych z masywnymi metalowymi drzwiami. Hangary niewidoczne z góry, dobrze zamaskowane trawą.
Prowadziła tu świetna ścieżka rowerowa z widokiem na morze, po prostu super :)
Dalej jedziemy przez Sianożęty i Ustronie Morskie do Gąsek, gdzie znajduje się kolejna latarnia morska, wybudowana w 1878 r.
Wysokość całej budowli, do czubka iglicy wynosi 51,2 m, a zasięg światła 23 Mm, czyli jakieś 43,5 km. Do pokonania było kolejne 220 schodów, ale widoki jak zwykle fajne :)
Dalej jedziemy przez Sarbinowo i Chłopy. Droga praktycznie cały czas prowadzi lasami, przyjemnie się jedzie.
W Chłopach znajduje się wioska rybacka, można tu kupić świeżą rybkę. Szkoda, że my na rowerach, niestety wyjeżdżamy z pustymi rękami...
Nieopodal przejeżdżamy przez miejsce, gdzie przechodzi 16-ty południk geograficzny.
Docieramy do Mielna i decydujemy się jechać dalej, mimo że jesteśmy zmęczeni i pogoda też nie jest za ciekawa - chwilkami straszyło nas pokropywaniem deszczu.
Dojeżdżamy do Łaz i tam musimy odbić wgłąb Polski, dalej od morza, gdyż jest szlak między morzem, a jeziorem Bukowo, ale pieszy i podobno z rowerami jest ciężko, zwłaszcza przy takiej pogodzie.
Jedziemy przez wsie Osieki, Iwięcino, Bielkowo, Gleźnowo, Bukowo Morskie, aż docieramy do Dąbek. Stąd mamy już niedaleko do Darłowa. W końcu docieramy, jedziemy obejrzeć Zamek Książąt Pomorskich i Wysoką Bramę.
Następnie dojeżdżamy do Darłówka, czyli celu naszej dzisiejszej wycieczki. Jesteśmy już wykończeni, bo za nami 90 km. Szukamy noclegu, docieramy do pokojów gościnnych "Aleksander". Bardzo miła pani wynajmuje nam domek za 50 zł, łazienka na zewnątrz, ale ogólnie super, a do morza jest jakieś 100 m. Szybko się myjemy i idziemy na molo, przy okazji oglądamy latarnię i most rozsuwany.
Dzień następny :)
Z Kołobrzegu kierujemy się na Podczele, gdzie znajduje się lotnisko, na którym przez lata stacjonowała armia radziecka. Mieliśmy możliwość obejrzenia wielkich hangarów lotniczych z masywnymi metalowymi drzwiami. Hangary niewidoczne z góry, dobrze zamaskowane trawą.
Prowadziła tu świetna ścieżka rowerowa z widokiem na morze, po prostu super :)
Dalej jedziemy przez Sianożęty i Ustronie Morskie do Gąsek, gdzie znajduje się kolejna latarnia morska, wybudowana w 1878 r.
Wysokość całej budowli, do czubka iglicy wynosi 51,2 m, a zasięg światła 23 Mm, czyli jakieś 43,5 km. Do pokonania było kolejne 220 schodów, ale widoki jak zwykle fajne :)
Dalej jedziemy przez Sarbinowo i Chłopy. Droga praktycznie cały czas prowadzi lasami, przyjemnie się jedzie.
W Chłopach znajduje się wioska rybacka, można tu kupić świeżą rybkę. Szkoda, że my na rowerach, niestety wyjeżdżamy z pustymi rękami...
Nieopodal przejeżdżamy przez miejsce, gdzie przechodzi 16-ty południk geograficzny.
Docieramy do Mielna i decydujemy się jechać dalej, mimo że jesteśmy zmęczeni i pogoda też nie jest za ciekawa - chwilkami straszyło nas pokropywaniem deszczu.
Dojeżdżamy do Łaz i tam musimy odbić wgłąb Polski, dalej od morza, gdyż jest szlak między morzem, a jeziorem Bukowo, ale pieszy i podobno z rowerami jest ciężko, zwłaszcza przy takiej pogodzie.
Jedziemy przez wsie Osieki, Iwięcino, Bielkowo, Gleźnowo, Bukowo Morskie, aż docieramy do Dąbek. Stąd mamy już niedaleko do Darłowa. W końcu docieramy, jedziemy obejrzeć Zamek Książąt Pomorskich i Wysoką Bramę.
Następnie dojeżdżamy do Darłówka, czyli celu naszej dzisiejszej wycieczki. Jesteśmy już wykończeni, bo za nami 90 km. Szukamy noclegu, docieramy do pokojów gościnnych "Aleksander". Bardzo miła pani wynajmuje nam domek za 50 zł, łazienka na zewnątrz, ale ogólnie super, a do morza jest jakieś 100 m. Szybko się myjemy i idziemy na molo, przy okazji oglądamy latarnię i most rozsuwany.
Dzień następny :)
Wzdłuż wybrzeża dzień 2: Dziwnów - Kołobrzeg
Niedziela, 2 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 67.64 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 04:25 | km/h: | 15.31 |
Pr. maks.: | 29.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 694kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś pobudka dość wcześnie, bo po 8:00. Zebraliśmy się powoli z Maćkiem, zjedliśmy śniadanie i opuściliśmy nasz Ekocamp przed 10:00. Podjechaliśmy jeszcze na chwilkę na plażę nakarmić mewy :P
Dalej jedziemy na most zwodzony w Dziwnowie, którego podnoszenia niestety nie zobaczyliśmy...
Wyjechaliśmy z Dziwnowa, zjechaliśmy na leśną ścieżkę i kierowaliśmy się na Dziwnówek, Łukęcin, Pobierowo, Pustkowo, aż dojechaliśmy do Trzęsacza.
Obejrzeliśmy ruiny kościoła św. Mikołaja, który został wzniesiony na przełomie XIV i XV wieku w środku wsi (2 km od brzegu). Morze systematycznie podmywając brzeg zbliżało się do budowli, jednak nie podejmowano żadnych działań zabezpieczających, tylko co kilka lat mierzono odległość od morza. W roku 1750 odległość ta wynosiła już tylko 58 m, a w 1820 r. - 13 m. W 1874 r. kościół zamknięto, a w 1901 r. runęła północna ściana. Ostatnie osunięcie miało miejsce w 1994 r. i w chwili obecnej znajduje się już tylko niewielki fragment z dwoma ostrołukowymi otworami okiennymi.
Czas nagli, dalej kierujemy się do Niechorza świetną ścieżką rowerową.
W Niechorzu znajduje się kolejna latarnia morska budowana w latach 1860 - 1866, której wysokość wynosi 45 m, a zasięg światła 37 km. Kolejne 200 schodów do pokonania :)
Dalej kierujemy się do Pogorzelicy, skąd prowadzi ścieżka rowerowa do Mrzeżyna, która została otwarta dopiero w tym roku, wcześniej był to teren wojskowy, przez który nie można było przejechać. Mieliśmy to szczęście i dzięki temu zaoszczędziliśmy ok. 10 km.
Ścieżka bardzo fajna, z tablicami informacyjnymi, punktami odpoczynku, punktem widokowym, jednak sama nawierzchnia troszkę wkurzała - przez pierwszą połowę jechało się po betonowych płytach...
... potem po takich większych kocich łbach.
W połowie ścieżki dojeżdżamy do punktu widokowego, bardzo fajny widok na morze, przy nim też ławki, stojaki na rower itp.
Dalsza część ścieżki to już w większości asfalt, więc jechało się przyjemniej. Dojechaliśmy do Mrzeżyna, następnie przez Rogowo, Dźwirzyno dojechaliśmy do Kołobrzegu.
Zaczęliśmy szukać noclegu, udało nam się dorwać fajny pokój. Wykąpaliśmy się i już bez rowerów poszliśmy do centrum, czyli jakieś 3 km. Zdążyliśmy jeszcze wejść na latarnię morską, która jest wysoka na 26 m (do pokonania tylko 109 schodów), a zasięg jej światła wynosi 29,6 km. Zbudowano ją w 1945 r.
Później idziemy na pizzę, potem na molo, które ma aż 220 m. długości.
Już po ciemku na zakupy i autobusem na miejsce noclegu.
Podsumowując: dzień bardzo udany, mnóstwo ścieżek rowerowych i to naprawdę przemyślanych.
A jutro trasa Kołobrzeg - Darłówko, kolejne 78 km do przejechania :)
Dzień następny :)
Dalej jedziemy na most zwodzony w Dziwnowie, którego podnoszenia niestety nie zobaczyliśmy...
Wyjechaliśmy z Dziwnowa, zjechaliśmy na leśną ścieżkę i kierowaliśmy się na Dziwnówek, Łukęcin, Pobierowo, Pustkowo, aż dojechaliśmy do Trzęsacza.
Obejrzeliśmy ruiny kościoła św. Mikołaja, który został wzniesiony na przełomie XIV i XV wieku w środku wsi (2 km od brzegu). Morze systematycznie podmywając brzeg zbliżało się do budowli, jednak nie podejmowano żadnych działań zabezpieczających, tylko co kilka lat mierzono odległość od morza. W roku 1750 odległość ta wynosiła już tylko 58 m, a w 1820 r. - 13 m. W 1874 r. kościół zamknięto, a w 1901 r. runęła północna ściana. Ostatnie osunięcie miało miejsce w 1994 r. i w chwili obecnej znajduje się już tylko niewielki fragment z dwoma ostrołukowymi otworami okiennymi.
Czas nagli, dalej kierujemy się do Niechorza świetną ścieżką rowerową.
W Niechorzu znajduje się kolejna latarnia morska budowana w latach 1860 - 1866, której wysokość wynosi 45 m, a zasięg światła 37 km. Kolejne 200 schodów do pokonania :)
Dalej kierujemy się do Pogorzelicy, skąd prowadzi ścieżka rowerowa do Mrzeżyna, która została otwarta dopiero w tym roku, wcześniej był to teren wojskowy, przez który nie można było przejechać. Mieliśmy to szczęście i dzięki temu zaoszczędziliśmy ok. 10 km.
Ścieżka bardzo fajna, z tablicami informacyjnymi, punktami odpoczynku, punktem widokowym, jednak sama nawierzchnia troszkę wkurzała - przez pierwszą połowę jechało się po betonowych płytach...
... potem po takich większych kocich łbach.
W połowie ścieżki dojeżdżamy do punktu widokowego, bardzo fajny widok na morze, przy nim też ławki, stojaki na rower itp.
Dalsza część ścieżki to już w większości asfalt, więc jechało się przyjemniej. Dojechaliśmy do Mrzeżyna, następnie przez Rogowo, Dźwirzyno dojechaliśmy do Kołobrzegu.
Zaczęliśmy szukać noclegu, udało nam się dorwać fajny pokój. Wykąpaliśmy się i już bez rowerów poszliśmy do centrum, czyli jakieś 3 km. Zdążyliśmy jeszcze wejść na latarnię morską, która jest wysoka na 26 m (do pokonania tylko 109 schodów), a zasięg jej światła wynosi 29,6 km. Zbudowano ją w 1945 r.
Później idziemy na pizzę, potem na molo, które ma aż 220 m. długości.
Już po ciemku na zakupy i autobusem na miejsce noclegu.
Podsumowując: dzień bardzo udany, mnóstwo ścieżek rowerowych i to naprawdę przemyślanych.
A jutro trasa Kołobrzeg - Darłówko, kolejne 78 km do przejechania :)
Dzień następny :)
Wzdłuż wybrzeża dzień 1: Świnoujście - Dziwnów
Sobota, 1 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 66.39 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 04:24 | km/h: | 15.09 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 741kcal | Podjazdy: | 170m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu po długiej nocy pociąg dotarł na miejsce do Świnoujścia o 8:45. Szybko się wypakowujemy i w drogę :)
Najpierw jedziemy na prom, który ma nas zawieźć na drugą stronę Świnoujścia.
Jedziemy na granicę polsko - niemiecką, przekraczamy ją w Ahlbeck i podjeżdżamy w końcu nad morze.
Chwila odpoczynku i wracamy do Świnoujścia, żeby zwiedzić Fort Zachodni, który został wybudowany w latach 1856 - 1861. Przeznaczony był on do obrony portu przed wrogimi okrętami.
Następnie przejeżdżamy obok Fortu Anioła, jednak nie mamy czasu, żeby go zwiedzić, szybko kierujemy się na prom i podjeżdżamy na Latarnię Morską w Świnoujściu.
Latarnia ta jest najwyższą latarnią morską na polskim wybrzeżu Bałtyku, oraz jedną z najwyższych w Europie, ma 64,8 m wysokości, do pokonania było ponad 280 schodów. Została zbudowana w 1854 r. Zasięg jej światła wynosi 25 Mm, czyli 46,3 km.
Jest już prawie 14:00, mamy za sobą 22 km, a dalej jesteśmy w Świnoujściu. Jedziemy zielonym szlakiem rowerowym R10 do Międzyzdrojów, który w większości prowadzi przez lasy.
Docieramy na Promenadę Gwiazd, która według mnie jest niewarta polecenia. Jedziemy jeszcze na molo, ale okazało się płatne, więc rezygnujemy.
Z Międzyzdrojów wjeżdżamy do Wolińskiego Parku Narodowego i podjeżdżamy do Pokazowej Zagrody Żubrów.
Zwierzątka bardzo fajne, jednak mogłoby ich być więcej.
Dalej kierujemy się szlakiem R10 i dojeżdżamy do Wisełki. Decydujemy, że nie odwiedzimy latarni Kikut, gdyż i tak jest ona niedostępna do zwiedzania, a czas nas goni. Robimy odpoczynek na lody i jedziemy przez Międzywodzie do Dziwnowa.
Dorwaliśmy nocleg za 20 zł na "Ekocamp". Standard turystyczny, ale poza łóżkiem i ciepłym prysznicem nic nam więcej nie potrzeba.
Po ogarnięciu się idziemy już piechotką na plażę - akurat trafiliśmy na zachód słońca :)
Potem chwilka moczenia nóg w wodzie, bo trzeba było zbierać się na zakupy i do łóżka.
#lat=53.960929842036&lng=14.50284&zoom=11&maptype=ts_terrain
Dzień następny :)
Najpierw jedziemy na prom, który ma nas zawieźć na drugą stronę Świnoujścia.
Jedziemy na granicę polsko - niemiecką, przekraczamy ją w Ahlbeck i podjeżdżamy w końcu nad morze.
Chwila odpoczynku i wracamy do Świnoujścia, żeby zwiedzić Fort Zachodni, który został wybudowany w latach 1856 - 1861. Przeznaczony był on do obrony portu przed wrogimi okrętami.
Następnie przejeżdżamy obok Fortu Anioła, jednak nie mamy czasu, żeby go zwiedzić, szybko kierujemy się na prom i podjeżdżamy na Latarnię Morską w Świnoujściu.
Latarnia ta jest najwyższą latarnią morską na polskim wybrzeżu Bałtyku, oraz jedną z najwyższych w Europie, ma 64,8 m wysokości, do pokonania było ponad 280 schodów. Została zbudowana w 1854 r. Zasięg jej światła wynosi 25 Mm, czyli 46,3 km.
Jest już prawie 14:00, mamy za sobą 22 km, a dalej jesteśmy w Świnoujściu. Jedziemy zielonym szlakiem rowerowym R10 do Międzyzdrojów, który w większości prowadzi przez lasy.
Docieramy na Promenadę Gwiazd, która według mnie jest niewarta polecenia. Jedziemy jeszcze na molo, ale okazało się płatne, więc rezygnujemy.
Z Międzyzdrojów wjeżdżamy do Wolińskiego Parku Narodowego i podjeżdżamy do Pokazowej Zagrody Żubrów.
Zwierzątka bardzo fajne, jednak mogłoby ich być więcej.
Dalej kierujemy się szlakiem R10 i dojeżdżamy do Wisełki. Decydujemy, że nie odwiedzimy latarni Kikut, gdyż i tak jest ona niedostępna do zwiedzania, a czas nas goni. Robimy odpoczynek na lody i jedziemy przez Międzywodzie do Dziwnowa.
Dorwaliśmy nocleg za 20 zł na "Ekocamp". Standard turystyczny, ale poza łóżkiem i ciepłym prysznicem nic nam więcej nie potrzeba.
Po ogarnięciu się idziemy już piechotką na plażę - akurat trafiliśmy na zachód słońca :)
Potem chwilka moczenia nóg w wodzie, bo trzeba było zbierać się na zakupy i do łóżka.
#lat=53.960929842036&lng=14.50284&zoom=11&maptype=ts_terrain
Dzień następny :)