Lotnisko i serwisówka
Sobota, 26 stycznia 2013
Km: | 7.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 9.94 |
Pr. maks.: | 23.50 | Temperatura: | -4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 62kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu pierwsza jazda od bardzo, bardzo dawna :D Cóż, pisanie pracy dyplomowej, nauka i obrona totalnie mnie pochłonęły i nie miałam jak wyjść na rower...
Maćkowi obiecałam, że w sobotę po obronie w końcu będziemy mogli gdzieś wyjść. Zebraliśmy się po 13:00 i pojechaliśmy w stronę lotniska, a następnie na serwisówkę. Tam jednak za długo nie pojeździliśmy, bo ja już miałam skostniałe stopy (mimo 2 par skarpetek, folii NRC i lekkich ochraniaczy na butach :/). W takim razie wracamy do domu. Modlę się o cieplejszą pogodę, bo w takich warunkach dłużej niż 30 min. nie pojeżdżę...
Maćkowi obiecałam, że w sobotę po obronie w końcu będziemy mogli gdzieś wyjść. Zebraliśmy się po 13:00 i pojechaliśmy w stronę lotniska, a następnie na serwisówkę. Tam jednak za długo nie pojeździliśmy, bo ja już miałam skostniałe stopy (mimo 2 par skarpetek, folii NRC i lekkich ochraniaczy na butach :/). W takim razie wracamy do domu. Modlę się o cieplejszą pogodę, bo w takich warunkach dłużej niż 30 min. nie pojeżdżę...
Ochojec - Głębokie Doły
Niedziela, 11 listopada 2012
Km: | 47.53 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 16.39 |
Pr. maks.: | 33.60 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 528kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pogoda naprawdę dopisywała, więc postanowiliśmy z Maćkiem wybrać się na rower. Wyjechaliśmy na serwisówkę, potem przejeżdżamy przez Smolnicę, gdzie spotykamy ulubione przez Maćka owieczki.
Jedziemy przez Leboszowice i Pilchowice, tu mijamy "schron przeciwdzikowy" :P
Udaje się nawet zauważyć sarenkę :)
Jedziemy dalej i dojeżdżamy do Głębokich Dołów, gdzie znajduje się Leśniczówka z zagrodą sarenek.
Następnie kierujemy się do Gliwic, jedziemy przez Książenice, Szczygłowice i Kuźnie Nieborowicką, aż w końcu docieramy do domu.
Jedziemy przez Leboszowice i Pilchowice, tu mijamy "schron przeciwdzikowy" :P
Udaje się nawet zauważyć sarenkę :)
Jedziemy dalej i dojeżdżamy do Głębokich Dołów, gdzie znajduje się Leśniczówka z zagrodą sarenek.
Następnie kierujemy się do Gliwic, jedziemy przez Książenice, Szczygłowice i Kuźnie Nieborowicką, aż w końcu docieramy do domu.
Ognisko
Piątek, 19 października 2012
Km: | 17.47 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 15.41 |
Pr. maks.: | 25.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 181kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po mieście
Poniedziałek, 1 października 2012
Km: | 5.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 15.22 |
Pr. maks.: | 29.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 66kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień Otwarty Zajezdni Tramwajowej w Gliwicach
Sobota, 29 września 2012
Km: | 25.44 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 14.40 |
Pr. maks.: | 32.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 323kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rudzka Masa Krytyczna
Piątek, 28 września 2012 Kategoria Masa Krytyczna
Km: | 50.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 19.64 |
Pr. maks.: | 44.90 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 706kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po mieście
Środa, 26 września 2012
Km: | 21.07 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 14.87 |
Pr. maks.: | 32.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 218kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z Darkiem i Basią po Gliwicach, potem mini grill na pożegnanie lata :)
Zawrat - Kozia Przełęcz
Środa, 12 września 2012
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Szukają na niej odkupienia, prawdy o sobie i własnych granic.
Nieliczni znajdują strach, a nawet śmierć.
Wszyscy pozostali spełniają marzenia.
Jest jak kobieta, Orla Perć ma wiele twarzy.
Ale zanim zadurzymy się bez reszty,
niechaj do głosu dojdą jej byli partnerzy.
Pobudka dzisiaj bardzo wcześnie, bo po 4:00, na zewnątrz bezchmurne niebo, więc postanawiamy z Maćkiem zrealizować dzisiejsze plany i wejść na Kozi Wierch.
Kozi Wierch należy do odcinka Orlej Perci, której szlak w latach 1903-1906 został wytyczony przez księdza Gadowskiego.
Ok. 6:00 docieramy do Kuźnic, gdzie na parkingu zostawiamy auto i idziemy drogą do góry, przechodzimy przez mostkiem i znajdujemy się już przed punktem opłat za wstęp do TPN-u. Skręcamy w prawo i dalej idziemy już żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynkę.
Po jakiejś godzinie docieramy do skrzyżowania z niebieskim szlakiem, który też szedł z Kuźnic, ale przez Boczań. Idziemy łagodnie pod górkę przez porośnięte kosodrzewiną trawiaste płaty Królowej Równi. Z najwyższego punktu możemy już podziwiać otoczenie Hali Gąsienicowej oraz piękny trójkątny masyw Kościelca (szlak też bardzo ciekawy, chyba mój ulubiony :)).
Przed 8:00 docieramy w końcu do schroniska PTTK Murowaniec (1500 m.n.p.m.).
Zostało ono wzniesione w latach 1921 - 1925, a w latach 50. zostało znacznie rozbudowane.
Zatrzymujemy się w nim na śniadanie (ceny strasznie wysokie...) i ok. 8:30 ruszamy w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Obchodzimy morenowe zamknięcie stawu od północy, po czym mijamy po prawej charakterystyczną wyspę i idziemy niebieskim szlakiem w stronę Zmarzłego Stawu pod Zawratem (1788 m.n.p.m.).
Jak na razie idzie się znośnie, chociaż mocno w górę. Ze Zmarzłego Stawu mamy już godzinkę na Zawrat.
Powoli zaczyna się ekspozycja, czyli klamry i łańcuchy, to co Koziorożce lubią najbardziej... :) Moje dzielne Lwiątko dawało radę, a po takich szlakach wędrowało po raz pierwszy :)
W końcu już troszkę zmęczeni docieramy na Przełęcz Zawrat (2158 m.n.p.m.). Tu znajduje się początek Orlej Perci, czerwony szlak biegnie przez Kozi Wierch, Granaty, aż do Przełęczy Krzyżne. Widoki stąd przepiękne :) Odpoczywamy chwilę i dalej w drogę.
Wspinamy się na grań i powoli idziemy w stronę wierzchołka Małego Koziego Wierchu.
Ze szczytu schodzimy najpierw łagodnie, potem jest już co raz bardziej stromo, aż do Zmarzłej Przełączki Wyżniej. Tu ścieżka przechodzi na północną stronę grani. Przed nami jedno z najtrudniejszych miejsc na szlaku - kilkunastometrowe zejście wzdłuż łańcuchów żlebem zwanym Honoratką.
Następnie rozpoczyna się trawers poniżej skalistych grzęd Zmarzłych Czub, w końcu docieramy powyżej ich uskoku spadającego na Zmarzłą Przełęcz. Schodzimy uskokiem wzdłuż łańcuchów, po czym mijając skalnego grzyba wychodzimy na płaskie płyty przełęczy.
Ścieżka prowadzi po skalnych płytach i rozpoczyna trawers wierzchołka Zamarłej Turni ponad Kozią Dolinką.
Dalej osiągamy kolejny, wyżej położony taras, którym dochodzimy do pionowej ściany obrywającej się ku widocznej w dole Koziej Przełęczy.
Tu znajduje się bardzo efektowna 8-metrowa drabinka zawieszona niemal na pionowej skale nad przepaścią. Ciekawostką jest to, że jest to jedyne miejsce na Orlej Perci, którego nie da się przejść bez sztucznych ułatwień.
Zejście wcale nie było takie trudne na jakie się wydaje, chociaż dla osób z lękiem wysokości nie polecam, zwłaszcza że drabinka w pewnych momentach się chwieje :P
Następnie z łańcuchami schodzimy już do Koziej Przełęczy. Jest godzina 13:30, połowa września, szybko się ściemnia, więc postanawiamy zrezygnować i nie iść dziś na Kozi Wierch. Schodzimy żółtym szlakiem w stronę Zmarzłego Stawu.
Przy schodzeniu już czujemy zmęczenie, we znaki daje się ostatnia tygodniowa wyprawa nad morzem... Docieramy do Zmarzłego Stawu, stąd już niedaleko do Murowańca.
Ja już powoli wysiadałam i tylko liczyłam minuty, aż w końcu dotrzemy do Murowańca, potem do Kuźnic.
W schronisku chwilę odpoczęliśmy i dalej w drogę, również przez Dolinę Jaworzynki. W końcu docieramy do Kuźnic, zmęczeni jedziemy na parking busem :P
Ale wycieczka mimo wszystko bardzo udana, Maciek dawał radę, była świetna pogoda i cudne widoki, byle do następnej wyprawy :)
Nieliczni znajdują strach, a nawet śmierć.
Wszyscy pozostali spełniają marzenia.
Jest jak kobieta, Orla Perć ma wiele twarzy.
Ale zanim zadurzymy się bez reszty,
niechaj do głosu dojdą jej byli partnerzy.
Pobudka dzisiaj bardzo wcześnie, bo po 4:00, na zewnątrz bezchmurne niebo, więc postanawiamy z Maćkiem zrealizować dzisiejsze plany i wejść na Kozi Wierch.
Kozi Wierch należy do odcinka Orlej Perci, której szlak w latach 1903-1906 został wytyczony przez księdza Gadowskiego.
Ok. 6:00 docieramy do Kuźnic, gdzie na parkingu zostawiamy auto i idziemy drogą do góry, przechodzimy przez mostkiem i znajdujemy się już przed punktem opłat za wstęp do TPN-u. Skręcamy w prawo i dalej idziemy już żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynkę.
Po jakiejś godzinie docieramy do skrzyżowania z niebieskim szlakiem, który też szedł z Kuźnic, ale przez Boczań. Idziemy łagodnie pod górkę przez porośnięte kosodrzewiną trawiaste płaty Królowej Równi. Z najwyższego punktu możemy już podziwiać otoczenie Hali Gąsienicowej oraz piękny trójkątny masyw Kościelca (szlak też bardzo ciekawy, chyba mój ulubiony :)).
Przed 8:00 docieramy w końcu do schroniska PTTK Murowaniec (1500 m.n.p.m.).
Zostało ono wzniesione w latach 1921 - 1925, a w latach 50. zostało znacznie rozbudowane.
Zatrzymujemy się w nim na śniadanie (ceny strasznie wysokie...) i ok. 8:30 ruszamy w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Obchodzimy morenowe zamknięcie stawu od północy, po czym mijamy po prawej charakterystyczną wyspę i idziemy niebieskim szlakiem w stronę Zmarzłego Stawu pod Zawratem (1788 m.n.p.m.).
Jak na razie idzie się znośnie, chociaż mocno w górę. Ze Zmarzłego Stawu mamy już godzinkę na Zawrat.
Powoli zaczyna się ekspozycja, czyli klamry i łańcuchy, to co Koziorożce lubią najbardziej... :) Moje dzielne Lwiątko dawało radę, a po takich szlakach wędrowało po raz pierwszy :)
W końcu już troszkę zmęczeni docieramy na Przełęcz Zawrat (2158 m.n.p.m.). Tu znajduje się początek Orlej Perci, czerwony szlak biegnie przez Kozi Wierch, Granaty, aż do Przełęczy Krzyżne. Widoki stąd przepiękne :) Odpoczywamy chwilę i dalej w drogę.
Wspinamy się na grań i powoli idziemy w stronę wierzchołka Małego Koziego Wierchu.
Ze szczytu schodzimy najpierw łagodnie, potem jest już co raz bardziej stromo, aż do Zmarzłej Przełączki Wyżniej. Tu ścieżka przechodzi na północną stronę grani. Przed nami jedno z najtrudniejszych miejsc na szlaku - kilkunastometrowe zejście wzdłuż łańcuchów żlebem zwanym Honoratką.
Następnie rozpoczyna się trawers poniżej skalistych grzęd Zmarzłych Czub, w końcu docieramy powyżej ich uskoku spadającego na Zmarzłą Przełęcz. Schodzimy uskokiem wzdłuż łańcuchów, po czym mijając skalnego grzyba wychodzimy na płaskie płyty przełęczy.
Ścieżka prowadzi po skalnych płytach i rozpoczyna trawers wierzchołka Zamarłej Turni ponad Kozią Dolinką.
Dalej osiągamy kolejny, wyżej położony taras, którym dochodzimy do pionowej ściany obrywającej się ku widocznej w dole Koziej Przełęczy.
Tu znajduje się bardzo efektowna 8-metrowa drabinka zawieszona niemal na pionowej skale nad przepaścią. Ciekawostką jest to, że jest to jedyne miejsce na Orlej Perci, którego nie da się przejść bez sztucznych ułatwień.
Zejście wcale nie było takie trudne na jakie się wydaje, chociaż dla osób z lękiem wysokości nie polecam, zwłaszcza że drabinka w pewnych momentach się chwieje :P
Następnie z łańcuchami schodzimy już do Koziej Przełęczy. Jest godzina 13:30, połowa września, szybko się ściemnia, więc postanawiamy zrezygnować i nie iść dziś na Kozi Wierch. Schodzimy żółtym szlakiem w stronę Zmarzłego Stawu.
Przy schodzeniu już czujemy zmęczenie, we znaki daje się ostatnia tygodniowa wyprawa nad morzem... Docieramy do Zmarzłego Stawu, stąd już niedaleko do Murowańca.
Ja już powoli wysiadałam i tylko liczyłam minuty, aż w końcu dotrzemy do Murowańca, potem do Kuźnic.
W schronisku chwilę odpoczęliśmy i dalej w drogę, również przez Dolinę Jaworzynki. W końcu docieramy do Kuźnic, zmęczeni jedziemy na parking busem :P
Ale wycieczka mimo wszystko bardzo udana, Maciek dawał radę, była świetna pogoda i cudne widoki, byle do następnej wyprawy :)
Wzdłuż wybrzeża dzień 10: wyjazd
Poniedziałek, 10 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 4.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 9.72 |
Pr. maks.: | 29.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 37kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj już wyjazd znad morza... Wstajemy przed 6:00, zbieramy się i jedziemy po zakupy do Żabki, a następnie na dworzec. Pociąg do Gdyni mamy o 7:20, na miejscu jesteśmy po godzinie. Stąd mamy bezpośredni pociąg o 9:05 do Katowic. W przedziale jesteśmy na szczęście sami, dopiero potem na godzinkę dołącza do nas jeden pan, a w okolicach Poznania jakieś dwie babki, które nawet nie umieją powiedzieć "dzień dobry" i zapytać się, czy miejsca są wolne... Potem już zostajemy sami, aż do Katowic.
Podróż jakoś minęła, o 22:40 jesteśmy na miejscu, idziemy do mnie do domu, bo mama zrobiła pierogi, a my po podróży głodni :)
Po 2:00 idziemy spać, bo jutro druga część urlopu, czyli wyjazd w Tatry, tym razem już bez rowerów.
Podróż jakoś minęła, o 22:40 jesteśmy na miejscu, idziemy do mnie do domu, bo mama zrobiła pierogi, a my po podróży głodni :)
Po 2:00 idziemy spać, bo jutro druga część urlopu, czyli wyjazd w Tatry, tym razem już bez rowerów.
Wzdłuż wybrzeża dzień 9: Hel - Władysławowo
Niedziela, 9 września 2012 Kategoria Świnoujście - Hel
Km: | 3.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:44 | km/h: | 5.28 |
Pr. maks.: | 19.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 24kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś, jak zwykle już, pobudka bardzo wcześnie, bo chcieliśmy zdążyć i na latarnię i do fokarium. Tak więc po 8:00 już wyszliśmy, skierowaliśmy się nad Zatokę Pucką i na port.
Kierowaliśmy się w stronę Cypla, czyli końca lądu, po drodze zwiedzając jeszcze okoliczne bunkry.
Niestety czas naglił, więc wszystkiego obejrzeć nie mogliśmy, ale postanawiamy tu jeszcze kiedyś wrócić. Idziemy na cypel, na plażę. Robimy zdjęcia i żegnamy się z morzem, cel naszej wyprawy osiągnięty.
Pierwsze meduzy na które natrafiliśmy się w ciągu całej naszej wyprawy. Nie parzyły, sprawdzałam :P
Dalej kierujemy się na latarnię morską, widoki super, prawie dookoła morze.
Na 11:00 idziemy do fokarium zobaczyć jak zostają karmione i badane foki.
Idziemy jeszcze do muzeum, wszystko tam bardzo ciekawie opisane. Niestety mamy mało czasu, bo już po 12:00, a niby do 11:00 mieliśmy zwolnić pokój.
Przy wyjściu z fokarium jest mnóstwo makiet obrazujących skutki wyrzucania do morza śmieci. Niestety jest do duży problem ludzkości, mający negatywny wpływ na zwierzęta morskie...
Idziemy do kwatery zwolnić pokój i już z rowerami i bagażami idziemy na pizzę, a potem na pociąg, którym jedziemy do Władysławowa.
Tam znajdujemy nocleg w takim trochę PRL-owskim pokoju za cenę trochę nieadekwatną do jakości, ale Maćkowi nie chciało się szukać dalej, bo mieliśmy jechać do Gdańska na latarnię. W końcu decydujemy, że mało czasu zostało, więc rezygnujemy z Gdańska, przebieramy się i idziemy na plażę, bo pogoda jest bardzo ładna. Maciek bawi się w budowniczego, ale szybko uciekamy, bo mi jest zimno :P
Idziemy się ubrać, potem na gofry i znów na plażę. Maciek jest w swoim żywiole :D
Wychodzimy z plaży już jak zrobiło się ciemno.
Jutro znów wczesna pobudka, bo rano pociąg do Gdyni i z Gdyni do Katowic.
Dzień następny :)
Kierowaliśmy się w stronę Cypla, czyli końca lądu, po drodze zwiedzając jeszcze okoliczne bunkry.
Niestety czas naglił, więc wszystkiego obejrzeć nie mogliśmy, ale postanawiamy tu jeszcze kiedyś wrócić. Idziemy na cypel, na plażę. Robimy zdjęcia i żegnamy się z morzem, cel naszej wyprawy osiągnięty.
Pierwsze meduzy na które natrafiliśmy się w ciągu całej naszej wyprawy. Nie parzyły, sprawdzałam :P
Dalej kierujemy się na latarnię morską, widoki super, prawie dookoła morze.
Na 11:00 idziemy do fokarium zobaczyć jak zostają karmione i badane foki.
Idziemy jeszcze do muzeum, wszystko tam bardzo ciekawie opisane. Niestety mamy mało czasu, bo już po 12:00, a niby do 11:00 mieliśmy zwolnić pokój.
Przy wyjściu z fokarium jest mnóstwo makiet obrazujących skutki wyrzucania do morza śmieci. Niestety jest do duży problem ludzkości, mający negatywny wpływ na zwierzęta morskie...
Idziemy do kwatery zwolnić pokój i już z rowerami i bagażami idziemy na pizzę, a potem na pociąg, którym jedziemy do Władysławowa.
Tam znajdujemy nocleg w takim trochę PRL-owskim pokoju za cenę trochę nieadekwatną do jakości, ale Maćkowi nie chciało się szukać dalej, bo mieliśmy jechać do Gdańska na latarnię. W końcu decydujemy, że mało czasu zostało, więc rezygnujemy z Gdańska, przebieramy się i idziemy na plażę, bo pogoda jest bardzo ładna. Maciek bawi się w budowniczego, ale szybko uciekamy, bo mi jest zimno :P
Idziemy się ubrać, potem na gofry i znów na plażę. Maciek jest w swoim żywiole :D
Wychodzimy z plaży już jak zrobiło się ciemno.
Jutro znów wczesna pobudka, bo rano pociąg do Gdyni i z Gdyni do Katowic.
Dzień następny :)