Nie mój dzień...
Czwartek, 21 kwietnia 2011
Km: | 49.84 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:31 | km/h: | 19.80 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj miałam plan, żeby pojechać sobie na Paprocany. Tym razem sama, bo albo ktoś w pracy, albo nie odbiera telefonu, albo przeszkadza mu moje wolne tempo. Tyle co wjechałam na Dolinę, a tam trzask - poszła mi linka z przedniej przerzutki, także musiałam się wrócić. Po drodze spotkałam rygiego, który pojechał ze mną do Uni Sportu, tam szybki serwis i już mogłam śmigać :) Jednak na Paprocany już mi się jechać odechciało, więc pojechałam z rygim w stronę Chorzowa. W WPKiW się odłączyłam, on pojechał dalej, a ja zrobiłam sobie jedno kółko. Ale jakoś też doszłam do wniosku, że nudne są te pętelki. Także znowu wróciłam się na Dolinkę i standardową drogą pojechałam nad Staw Janina. Generalnie już powoli nogi mnie zaczynały boleć, nie chciało mi się samej jeździć, więc przez Dolinę do domu.
WPKiW
Środa, 20 kwietnia 2011
Km: | 26.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 21.68 |
Pr. maks.: | 38.30 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
3 kółka w parku, bo na więcej już czasu nie starczyło. Przez święta nadrobię :)
Dolina Trzech Stawów
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 Kategoria Uczelnia
Km: | 21.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 19.72 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przed 17 na Polibudę na sekcję ping-ponga. W trakcie dzwoni Marcin, czy może nie wybralibyśmy się pojeździć. Także po ping-pongu na chwilkę do domu zostawić plecak i już z Marcinem na Dolinkę. Zahaczamy o stadninę koni, gdzie spotykam jeszcze koleżankę z chłopakiem, chwila pogawędki i w drogę. Pokazałam Marcinowi drogę na Giszowiec, jednak słońce powoli zachodziło, Marcin na szosie, więc bez sensu było jechanie. Powrót tą samą drogą, zjazd na Paderewę i do centrum, gdzie ja już do domu, a Marcin na Rudę.
Dolina Trzech Stawów
Niedziela, 17 kwietnia 2011
Km: | 30.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj trasa podobna do wczorajszej, czyli pojechałam sobie nad Janinę i Barbarę. Licznik mi się zresetował zaraz po tym jak wyjechałam z domu, więc ustawiłam standardowe koło, jednak na tym coś średnia mi za duża wyszła, także dane takie trochę na oko wpisuję :P
Ogródek / Dolinka
Sobota, 16 kwietnia 2011
Km: | 32.42 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 19.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pogoda idealna na rowerowanie, jednak trzeba było pojechać na ogródek i trochę tam porobić, także zamiast tłuc się autobusem, to wsiadłam na rower. Wiosna już myślę, że przyszła na dobre :)

A ten się leniła, kiedy każdy kopał grządki :P

Na ogródku jeszcze miałam zamiar doprowadzić mój stary rower do porządku, zmieniłam koła, wyczyściłam i nasmarowałam łańcuch, porobiłam coś z hamulcem, jednak i tak muszę zmienić opony, wymienić pedały, itp. Ale na zimę rower będzie, nie będę katować Krossa :)
Po południu, już jak wszystko się porobiło, pojechałam sobie jeszcze nad Staw Janina.

Tam rundka i już do domu.

A ten się leniła, kiedy każdy kopał grządki :P

Na ogródku jeszcze miałam zamiar doprowadzić mój stary rower do porządku, zmieniłam koła, wyczyściłam i nasmarowałam łańcuch, porobiłam coś z hamulcem, jednak i tak muszę zmienić opony, wymienić pedały, itp. Ale na zimę rower będzie, nie będę katować Krossa :)
Po południu, już jak wszystko się porobiło, pojechałam sobie jeszcze nad Staw Janina.

Tam rundka i już do domu.
Zabrzańska Masa Krytyczna
Piątek, 8 kwietnia 2011 Kategoria Masa Krytyczna
Km: | 60.12 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 17.51 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wyjazd na Zabrzańską Masę Krytyczną. Generalnie rano za bardzo nie chciało mi się nigdzie wychodzić, bo strasznie zimno na dworze, a na dodatek bardzo mocny wiatr. No ale Młody mnie namówił. O 16.45 byłam umówiona z nim na Rynku w Chorzowie. Tym razem z Katowic jechałam sama. Wiatr niesamowity, pedałowałam i miałam wrażenie, że stoję w miejscu. W Chorzowie przyjeżdża jeszcze Raptor i już we trójkę jedziemy do Zabrza. Tam jesteśmy punktualnie o 17.30. Po chwili dojeżdża jeszcze Code, który miał nas dogonić po drodze, ale jakoś mu to nie wyszło :P Sam przejazd Masy spokojny, trochę sobie pogadałam :) Po Masie od razu powrót do domu z chłopakami, po drodze zahaczamy jeszcze o McDonalda. Powrót już troszeczkę szybszy, bo wiatr wiał nam w plecy, ale sam dojazd do Zabrza był masakryczny...
Dolina Trzech Stawów
Wtorek, 5 kwietnia 2011
Km: | 24.75 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 19.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nigdy nie zagaduj do nieznajomego, bo to się może dla Ciebie źle skończyć... U mnie skończyło się na zadrapaniach i siniakach...
Trochę to groźnie zabrzmiało, ale nie było tak źle :P Wyruszyłam sobie na Dolinkę i chciałam pojechać nad Janinę. Na przejeździe akurat stał pociąg, po chwili podjechał jeszcze jeden chłopak, więc coś tam zagadałam, że chyba sobie postoimy. W końcu on ominął ten pociąg, ja pojechałam bardziej okrężną drogą. Po chwili go dogoniłam, coś tam pogadaliśmy, jedziemy i nagle rozwidlenie, ja w jedną, on w drugą. I hamuje :P Pech chciał, że jakoś zahamowałam przednim hamulcem i bardzo pięknie przeleciałam przez kierownicę :P Także pierwsza gleba w tym sezonie zaliczona :D Szkoda, że na oczach nieznajomego :P Cóż, każdy pojechał w swoją stronę, ja jechałam nad Janinę, ale jednak mój pech się nie skończył i po dosłownie dwóch minutach tak się rozpadało, że byłam cała mokra. Doszłam do wniosku, że lepiej się wrócić. I po chwili wyszło słońce... No ale jak już się wróciłam, to już pojechałam do tego domu. Dobrze, że jeszcze kapcia dziś nie złapałam :p Ale przynajmniej dostarczyłam komuś jakiejś tam dawki śmiechu ;)
Trochę to groźnie zabrzmiało, ale nie było tak źle :P Wyruszyłam sobie na Dolinkę i chciałam pojechać nad Janinę. Na przejeździe akurat stał pociąg, po chwili podjechał jeszcze jeden chłopak, więc coś tam zagadałam, że chyba sobie postoimy. W końcu on ominął ten pociąg, ja pojechałam bardziej okrężną drogą. Po chwili go dogoniłam, coś tam pogadaliśmy, jedziemy i nagle rozwidlenie, ja w jedną, on w drugą. I hamuje :P Pech chciał, że jakoś zahamowałam przednim hamulcem i bardzo pięknie przeleciałam przez kierownicę :P Także pierwsza gleba w tym sezonie zaliczona :D Szkoda, że na oczach nieznajomego :P Cóż, każdy pojechał w swoją stronę, ja jechałam nad Janinę, ale jednak mój pech się nie skończył i po dosłownie dwóch minutach tak się rozpadało, że byłam cała mokra. Doszłam do wniosku, że lepiej się wrócić. I po chwili wyszło słońce... No ale jak już się wróciłam, to już pojechałam do tego domu. Dobrze, że jeszcze kapcia dziś nie złapałam :p Ale przynajmniej dostarczyłam komuś jakiejś tam dawki śmiechu ;)
WPKiW
Niedziela, 3 kwietnia 2011
Km: | 29.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 18.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj byłam umówiona na rower z koleżanką i kolegą, ale koleżanka niestety nie dała rady, więc tylko przejażdżka we dwójkę. Pojechaliśmy sobie do parku Chorzowskiego i to była masakra, bo tam był ludź na ludziu... :/ Więc generalnie zrobiliśmy jedno kółeczko i ja już nie miałam więcej ochoty na jazdę, także skierowałam się do domu. Tam jeszcze telefon do Młodego gdzie jest, bo chciałam odebrać swoje okulary, które dałam mu do przechowania na Masie i potem o nich zapomniałam. A ten w WPKiW, więc znowu jazda, tym razem starałam się obrać drogę, gdzie ludzi jest jak najmniej. Odebrałam swoje okulary i chciałam jechać na Dolinkę, jednak pod UE mi się odechciało, więc skręciłam w 1 maja, a potem dalej Warszawską i do domu.
Gliwicka Masa Krytyczna
Piątek, 1 kwietnia 2011 Kategoria Masa Krytyczna
Km: | 75.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 18.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wypad ekipą na Gliwicką Masę Krytyczną. Zbiórka o 16.20 pod teatrem w Katowicach, przyjechałam ja, Raptor, Bartek, Dawid i Radek. Wyruszyliśmy na Chorzów, gdzie jeszcze dołącza do nas Młody i Iwona. Tempo jednak trochę ją przerosło i w Rudzie Śląskiej odłącza się od nas i idzie na pociąg. My jedziemy dalej, w Zabrzu dołączają się kolejni, m.in. nax. Tempo muszę przyznać, że wolne nie było, ale jakoś dałam radę i przed 18:00 byliśmy już na pl. Krakowskim w Gliwicach :)
Raptor z kolegami :)

I Radek :P

Na Masę przyjechało ok. 120 rowerzystów, także liczba spora... :) Przejazd spokojny, eskortowany przez policję. Fajna atmosfera, pogawędki, chociaż pod koniec nadgarstki zaczynały boleć... Na pl. Krakowskim czeka już na nas ficuś, który pogubił się i postanowił na nas czekać.
Z powrotem powrót jednak na rowerze, a nie pociągiem, jak to było wcześniej ustalone. Iwona zostawała na afterze, także samej tym pociągiem nie chciało mi się jechać. Powrót w dużej ekipie, ok. 20-to osobowej. W Zabrzu część osób się odłącza. Ja tam przeżywam już kryzys, bo jednak tempo chłopaki narzucili :P W Rudzie Śląskiej zjeżdżamy do McDonalda na mały odpoczynek.
Chłopaki pełni energii, szczególnie Raptor :P

"Sweet focie" - jak to ktoś określił - czyli ja z Dawidem.

No i my, czyli ekipa Chorzowsko-Katowicko-Mysłowicka :P

Jak już pojedliśmy i się napiliśmy, to znów w drogę. Jedziemy przez Świętochłowice i Chorzów. W parku Chorzowskim odłącza się Młody i Dawid, a reszta (Raptor, Bartek, ficuś i Radek) odwożą mnie pod dom :) Powrót z Gliwic już gorszy, dobrze, że chłopaki czasami mi pomagali :)
Wypad udany, także dzięki wszystkim! :)
Raptor z kolegami :)

I Radek :P

Na Masę przyjechało ok. 120 rowerzystów, także liczba spora... :) Przejazd spokojny, eskortowany przez policję. Fajna atmosfera, pogawędki, chociaż pod koniec nadgarstki zaczynały boleć... Na pl. Krakowskim czeka już na nas ficuś, który pogubił się i postanowił na nas czekać.
Z powrotem powrót jednak na rowerze, a nie pociągiem, jak to było wcześniej ustalone. Iwona zostawała na afterze, także samej tym pociągiem nie chciało mi się jechać. Powrót w dużej ekipie, ok. 20-to osobowej. W Zabrzu część osób się odłącza. Ja tam przeżywam już kryzys, bo jednak tempo chłopaki narzucili :P W Rudzie Śląskiej zjeżdżamy do McDonalda na mały odpoczynek.
Chłopaki pełni energii, szczególnie Raptor :P

"Sweet focie" - jak to ktoś określił - czyli ja z Dawidem.

No i my, czyli ekipa Chorzowsko-Katowicko-Mysłowicka :P

Jak już pojedliśmy i się napiliśmy, to znów w drogę. Jedziemy przez Świętochłowice i Chorzów. W parku Chorzowskim odłącza się Młody i Dawid, a reszta (Raptor, Bartek, ficuś i Radek) odwożą mnie pod dom :) Powrót z Gliwic już gorszy, dobrze, że chłopaki czasami mi pomagali :)
Wypad udany, także dzięki wszystkim! :)
Paprocany
Wtorek, 29 marca 2011
Km: | 63.19 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 19.34 |
Pr. maks.: | 45.10 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Kross Level A2 XT | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj żal byłoby nie skorzystać ze słoneczka, zwłaszcza, że wcześnie kończyłam pracę. Tym razem telefon do Dawida, czy da radę gdzieś wyskoczyć, bo ostatnio to jeździliśmy w tamtym roku. Udało nam się zgrać, więc pierwszy wspólny wypad w tym roku za nami. Przed 15 spotkaliśmy się w parku Kościuszki i skierowaliśmy się na Dolinkę. Tamtędy przez las do Piotrowic, potem Podlesie, Wilkowyje, Mąkołowiec i na Paprocany. Tam chwilka przerwy na picie i batoniki.

Nad jeziorkiem super ciepło i przyjemnie, ale trzeba było się zbierać w drogę powrotną. Powrót trochę zmodyfikowany, bo ścieżkami rowerowymi przez Tychy i znowu przez Mąkołowiec, Wilkowyje, Podlesie, Piotrowice i na Ligotę. Tam Dawid się odłącza, ja po drodze jeszcze spotykam Grania i Kubę. Chwila rozmowy i w drogę do domu.
Muszę przyznać, że wypad bardzo udany, z Dawidem zawsze mi się jakoś lżej jeździ, tempo dostosowane do naszych możliwości i nie trzeba się zbytnio szarpać :)

Nad jeziorkiem super ciepło i przyjemnie, ale trzeba było się zbierać w drogę powrotną. Powrót trochę zmodyfikowany, bo ścieżkami rowerowymi przez Tychy i znowu przez Mąkołowiec, Wilkowyje, Podlesie, Piotrowice i na Ligotę. Tam Dawid się odłącza, ja po drodze jeszcze spotykam Grania i Kubę. Chwila rozmowy i w drogę do domu.
Muszę przyznać, że wypad bardzo udany, z Dawidem zawsze mi się jakoś lżej jeździ, tempo dostosowane do naszych możliwości i nie trzeba się zbytnio szarpać :)